Poszło oczywiście o pieniądze. Grube pieniądze. Feyenoord zagroził, że jeśli Racing Santander nie spłaci długu, to będzie wnioskował o zakazanie Hiszpanom gry w pucharach i odebranie punktów w lidze. Lada chwila z podobnym wnioskiem mogą wystąpić Niemcy z Borussii.
Joris van Benthem, dyrektor sportowy Feyenoordu, oświadczył, że cierpliwość Holendrów już się wyczerpała.
- W najbliższym czasie oddamy sprawę do sądu FIFA. Tak dalej być nie może. Będziemy się domagać bardzo drastycznych kar - grzmi działacz z Rotterdamu.
Feyenoordowi należy się 140 tysięcy euro za wyszkolenie Smolarka w rozliczeniu transferu Polaka z Borussii do Racingu.
- Wielokrotnie próbowaliśmy się skontaktować z działaczami Racingu. Wysyłaliśmy faksy, dzwoniliśmy, ale za każdym razem zupełnie nas lekceważono. Miarka się przebrała. Powiadomiliśmy już FIFA o tej sprawie, a lada moment wyślemy do Szwajcarii wszelkie dokumenty pokazujące, że racja jest po naszej stronie - mówi działacz klubu, który wychował Ebiego.
A FIFA jest bardzo wyczulona na te sprawy, bo to właśnie światowa centrala wprowadziła zapis nakazujący kolejnym klubom płacenie ekwiwalentu za wyszkolenie zawodnika. Lekceważąc Feyenoord, Racing lekceważy więc FIFA, a to się na pewno nie spodoba. Co gorsze, jeszcze mocniejszy cios mogą już wkrótce zadać Hiszpanom Niemcy. Okazuje się bowiem, że Racing jest winny Borussii Dortmund prawie 2 miliony euro za Ebiego! To niemal połowa całej sumy transferu. Hiszpanie z niepokojem czekają na to, co zrobią Niemcy, i przeklinają dzień, w którym wpadli na pomysł zatrudnienia Polaka. Nie dość, że nie sprawdził się w ich zespole, to potem strasznie grymasił, gdy chcieli go sprzedać (w końcu wypożyczyli go do Boltonu). A na koniec coś takiego...