Świrują na Wyspach

2008-02-10 22:09

Głośno o nich w Wielkiej Brytanii. Bronią znakomicie, ale nigdy nie wiadomo, jaki numer wykręcą na boisku.

Jedni kibice ich za to kochają, inni - nienawidzą. Artur "Prowokator" Boruc, Łukasz "Wariat" Załuska i Grzegorz "Szalony Mnich" Szamotulski, czyli polskie trio barwnych bramkarzy grających na Wyspach.

Środkowy palec Boruca

Kibice w Szkocji dobrze poznali temperament Artura Boruca (28 l.). Bramkarz Celticu Glasgow wielokrotnie oburzał swoim zachowaniem. Lista występków "Króla Artura" jest już całkiem spora.

A to przeżegnał się przed protestanckimi fanami Rangersów demonstrując swój katolicyzm, a to nie podał ręki piłkarzom tej drużyny. Pokazał też środkowy palec fanom Hibernian. Upomnienia policji i piłkarskich władz nie robią na nim wrażenia.

- Bramkarz idiota znów ucieka się do swoich trików. Powinien wykazać więcej szacunku - piszą szkoccy kibice na forach internetowych po każdym wybryku, w którym głównym bohaterem jest reprezentant Polski.

Co na to wszystko sam zainteresowany? Nic nie robi sobie z tych opinii, bo uważa, że nic złego nie zrobił. Taki ma urok.

Biała gorączka Załuski

Chociaż Łukasz Załuska (26 l.) nie osiągnął w futbolu tyle co Boruc, to pod jednym względem już mu dorównuje. Bramkarz Dundee United podczas meczu z Aberdeen doprowadził kibiców do szału.

- Cieszyłem się trochę mocniej, niż powinienem - przyznaje Załuska. - Pokazałem im cztery palce, bo tyle goli strzelili koledzy. Kibice Aberdeen obrzucili mnie wszystkim, co mieli w kieszeniach. Z monet, które poleciały w moją stronę, zrobił się niezły... "dywanik". Gdybym pozbierał pieniążki, to całkiem nieźle bym się wzbogacił. Nieprzychylne nastawienie kibiców tylko mnie "podkręciło" - śmieje się.

"Załucha" zdradza, że nie lubi, gdy na boisku wieje nudą.

- Nie można być takim bezpłciowym facetem - stwierdza. - Ja to jestem niezły wariat. W klubie widzą, że mają do czynienia z energicznym gościem - dodaje.

O jego wybuchowym charakterze może coś powiedzieć reprezentant Polski Jakub Wawrzyniak. Obaj mieszkali razem w internacie w MSP Szamotuły.

- Często... biliśmy się z Kubą, ale wyłącznie w rękawicach bokserskich, żeby nie było śladów - wspomina. - "Wawrzyn" miał szanse, ale tylko do... pierwszego trafienia. Później musiał uciekać jak najdalej ode mnie. Dostawałem białej gorączki... - śmieje się.

Narkotyki w kieszeni Szamotulskiego

Jeszcze do niedawna rywalem Załuski w bramce Dundee United był Grzegorz Szamotulski (32 l.). W szkockim klubie szybko rozpracowano Polaka. "Szamo" otrzymał oryginalny pseudonim - "Szalony Mnich". Skąd się wziął?

- Kibice rzucili w moim kierunku pomarańczową perukę - opowiada Szamotulski, który ostatnio podpisał kontrakt z angielskim Preston North End. - A co się robi z peruką? Ja golę się na zero, więc założyłem ją sobie na głowę. Trzeba było rozweselić towarzystwo i trochę... poświrować - mówi w swoim stylu.

"Szamo" zawsze był znany ze specyficznego poczucia humoru. Grając w Legii Warszawa, wygolił sobie z tyłu głowy "elkę". W ten sposób chciał pokazać swoje przywiązanie do stołecznego klubu.

Innym razem wybrał się do więzienia, aby odwiedzić znajomego. Podczas kontroli strażnik zapytał Szamotulskiego: - Czy ma pan przy sobie narkotyki? Poirytowany bramkarz rzucił ironicznie: - Tak, k..., dwa kilo w lewej kieszeni.

- Ja zwariowany? Nie, no może kiedyś i tak było. Jednak człowiek się starzeje i w głowie coraz mniej głupot - mówi z przymrużeniem oka.

Trudno uwierzyć w te zapewnienia. Pewnie w Preston ponownie przygotuje jakąś niespodziankę. W końcu to "Szalony Mnich".

Najnowsze