Łukasz Piszczek po zakończonych mistrzostwach świata w Rosji zdecydował się na rezygnację z kolejnych występów w Biało-czerwonych barwach. Jego licznik zatrzymał się na liczbie 65, ale po meczu ze Słowenią powiększy się o jeszcze jeden, pożegnalny występ.
Wiadomo, jak ma wyglądać samo pożegnanie naszego prawego obrońcy. Piłkarz wybiegnie na boisko w wyjściowe jedenastce i, kto wie, być może nawet z opaską kapitańską. - Ustaliliśmy, że Łukasz Piszczek zagra w pierwszym składzie i rozegra około 30 minut - przyznał na konferencji prasowej Jerzy Brzęczek.
Piszczek ma mieszane uczucia, co do tego, czy powinien czuć się spełniony w kadrze. - Gdybym miał podsumować karierę w reprezentacji, to powiem tak: jest i duma, bo zagrałem na czterech dużych turniejach, ale i niedosyt, bo nie zdobyłem z reprezentacją żadnego medalu - szczerze odpowiedział na pytanie dziennikarzy.
Zapewne, podobnie jak w przypadku pozostałych reprezentantów Polski, przy zmianie Łukasz Piszczek otrzyma pożegnalny szpaler, a także owację na stojąco od kibiców. Na tym jego udział w meczu się zakończy. Na boisku miał go zmienić Bartosz Bereszyński, ale ten z powodu kontuzji opuścił zgrupowanie.