"Super Express": - Od kilku dni wszyscy rozprawiali o powołaniu dla ciebie, więc pewnie specjalnie zaskoczony nie jesteś...
Taras Romanczuk: - Niepewność jest zawsze. O powołaniu mówili dziennikarze i kibice. Dopóki nie otrzymałem oficjalnej informacji ze sztabu kadry, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Teraz mogę już odetchnąć z ulgą. Jestem wzruszony i dumny, że zagram dla Polski!
- Kto ci powiedział o nominacji ?
- Wczoraj zadzwonił do mnie trener, pan Adam Nawałka. Nie zdradzę, o czym rozmawialiśmy, ale to była dla mnie bardzo ważna wymiana zdań.
- Po rozmowie z selekcjonerem nie miałeś problemów z zaśnięciem?
- Spałem dobrze, ale tyle się wokół mnie dzieje, że muszę się pilnować, żeby nie zwariować! (śmiech). Teraz staram się odciąć od tego całego szumu i przygotować do bardzo ważnego dla nas meczu z Arką Gdynia. Reprezentantowi Polski nie wypada zagrać słabo!
- W kadrze spotkasz zawodników z czołowych europejskich klubów. Jest trema?
- Jest szacunek dla dokonań tych piłkarzy, ale niczego się nie boję. Jadę, żeby zaprezentować trenerowi wszystkie moje atuty.
- Gdzieś tam z tyłu głowy pojawiła się myśl o wyjeździe na mundial do Rosji?
- Nie lubię wybiegać za daleko w przyszłość. Jak będę dobrze grał w klubie, to selekcjoner najlepiej będzie wiedział, czy warto na mnie postawić.
Zobacz też: Adam Nawałka powołał piłkarzy z Ekstraklasy na mecze towarzyskie z Nigerią i Koreą