Tak jak Polska kojarzy się z żurkiem i kotletem schabowym, tak Czechy to przede wszystkim knedliki, najczęściej podawane z gulaszem wołowym. W Pradze podawane są w niemal każdej czeskiej restauracji i niemal tak często zamawiane przez turystów, jak słynne czeskie piwo.
Knedliki dostaliśmy na dużym, rozległym talerzu. Obok dwóch rodzajów knedlików rozlewał się gulasz, w którym zatopione były cztery kawałki mięsa wołowego. Wszystko udekorowane papryką, która na pierwszy rzut oka wydawała się piekielnie ostra, ale po spróbowaniu okazała się znacznie łagodniejsza.
Smak? Wyjątkowy, unikalny. Mięso rozpływające się w ustach, knedliki idealnie współgrające z gulaszem. Słowem: „niebo w gębie”. Cena? Dużo, bo 55 złotych. Więcej, niż na przykład… kotlet schabowy w warszawskiej restauracji Roberta Lewandowskiego (45 zł). Ale na pewno warto spróbować i poczuć Czechy nie tylko wizualnie, ale również smakowo.