Czesław Michniewicz pracę w reprezentacji Polski zakończył z dokładnie z końcem roku 2022. Później pojawiało się wiele spekulacji na temat tego, gdzie może trafił, ale dopiero w czerwcu podpisał kontrakt z Abha FC, jednym ze słabszych klubów z Arabii Saudyjskiej, który raczej toczy walkę o środek tabeli i utrzymanie, niż wyższe cele. Niestety, Czesław Michniewicz osiągał tak słabe wyniki, że nawet niezbyt wielkie aspiracje klubu były zagrożone i po niespełna czterech miesiącach polski szkoleniowiec pożegnał się ze stanowiskiem. Teraz w mediach pojawiły się spekulacje na temat tego, co mogło pomóc władzom klubu w podjęciu decyzji.
Michniewicz szybciej stracił pracę przez... jedno zdjęcie?
Wiele na temat zwolnienia Czesława Michniewicza powiedział Uri Levy, izraelski dziennikarz zajmujący się ligami Bliskiego Wschodu. – Drużyna Michniewicza miała same problemy. W obronie niepewni, stracili aż 14 bramek. W ataku było jeszcze gorzej, bo strzelić pięć goli w ośmiu meczach to słaby wynik. Drużyna ma ciekawych piłkarzy w ofensywie, którzy jednak nie współgrali ze sobą. Brakowało kreatywności, a media i działacze mieli wrażenie, że trener nie ma żadnego wpływu na grę zespołu, nie był w stanie dotrzeć do piłkarzy. Stąd decyzja o zwolnieniu – ocenił Levy w rozmowie z portalem Sport.pl.
Co ciekawe, jedna, pozornie drobna rzecz, miała mieć wpływ na łatwość podjęcia decyzji przez władze Abhy. Levy twierdzi, że Michniewiczowi zaszkodziło zdjęcie z... Stevenem Gerrardem. – To, co pomogło działaczom podjąć taką decyzję, to kwestia bardzo złego wizerunku Michniewicza wśród kibiców. Wypominano mu selfie, jakie zrobił sobie ze Stevenem Gerardem - w takim stylu bez klasy, występując bardziej w roli kibica niż trenera. W momencie gdy drużyna osiągała złe wyniki, fani Abhy zaczęli nazywać Michniewicza "cheerleaderem", drwili z niego – przekazał dziennikarz z Izraela.