Po meczu ze Szkocją Biało-Czerwoni z pewnością mają sporo powodów do przemyśleń. Polacy spisywali się źle w obronie i popełniali dużo błędów, przez co nawet dwubramkowe prowadzenie po pierwszej połowie nie było bezpieczne. Tak naprawdę wynik i trzy punkty uratował Nicola Zalewski, który przez cały mecz starał się urywać obrońcom na lewym skrzydle. Parę razy mu się to udało, a dwukrotnie robił to na tyle skutecznie, że choć gola ani asysty z gry nie zanotował, to wywalczył dwa rzuty karne. Pierwszego, pod koniec pierwszej połowy, wykorzystał Robert Lewandowski, drugi jednak został podyktowany w doliczonym czasie gry, gdy na boisku nie było już ani nominalnego kapitana, ani jego zastępcy w postaci Piotra Zielińskiego.
Nicola Zalewski wziął na siebie dużą odpowiedzialność
W rozmowie z Mają Strzelczyk piłkarz AS Roma zdradził, że decyzję o strzelaniu karnego podjął... samodzielnie! Przede wszystkim na boisku nie było już pierwszych zawodników do wykonywania tego stałego fragmentu gry. – Samodzielnie podjąłem decyzję, że będę strzelał ten rzut karny. Robert jest pierwszy. Zielińskiego na boisku już też nie było. Nie wiem, czy by wziął – dodał ze śmiechem Nicola Zalewski – Wziąłem i dobrze poszło – zakończył
22-latek przyznał, że zespół sam nie był zadowolony z tego, jak wyglądał przebieg spotkania. – Mogło nam pójść lepiej. Straciliśmy te dwa gole za szybko. W szatni w przerwie mówiliśmy, że najważniejsze, żeby ich nie stracić. Szkoda, że tego nie zrobiliśmy – powiedział Zalewski, ale zwrócił też uwagę na fakt, że priorytet, jakim była wygrana, udało się osiągnąć. Pomocnik został również zapytany o to, czemu w kadrze gra o wiele lepiej niż w klubie. Sam przyznał, że jest zaskoczony takim stanem rzeczy. – Nie wiem, dlaczego tak jest, ale to prawda. Obejrzę mecz ponownie, jednak też mam takie poczucie – powiedział przed kamerami TVP.
Listen on Spreaker.