Odejście Paulo Sousy z reprezentacji Polski było dość dużym szokiem. Pod koniec 2021 roku, po zakończeniu kampanii eliminacyjnej do mistrzostw świata Katarze w fazie grupowej, szkoleniowiec stwierdził, że nie będzie dłużej prowadził "Biało-Czerwonych", aby wyjechać do Brazylii i prowadzić tamtejsze Flamengo. Okazuje się, że decyzja Portugalczyka mogła mieć inne światło, którego nikt do tej pory nie zauważył. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", Sousa za jeden z argumentów do odejścia miał mieć zarządzanie PZPN przez Cezarego Kuleszę i wszechobecny w strukturach związku alkohol. Padły ostre słowa.
Paulo Sousa odszedł z Polski przez alkohol? Szokujące ustalenia
Jak pisze Rafał Stec z "Gazety Wyborczej", na decyzję Sousy o odejściu z polski w dużej mierze miał alkohol.
- A co, jeśli trener Paulo Sousa uciekł z Polski m.in. dlatego, że nie mógł znieść alkoholowego smrodu podczas zgrupowań reprezentacji? Taką hipotezę stawia jeden z moich trzech świetnie zorientowanych w realiach polskiego futbolu rozmówców, którzy chcą pozostać anonimowi (...) Portugalczyk nieprzypadkowo odszedł po listopadowym zgrupowaniu. Był umówiony z prezesem nazajutrz po kończącym mundialowe eliminacje meczu z Węgrami. Związek sprzedał wtedy mediom informację, że selekcjoner został po porażce wezwany na dywanik, ale chodziło o zwyczajne przegadanie planów na wiosenne mecze barażowe - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
- Niestety, panowie się nie spotkali, bo Kulesza zaczął pić już w trakcie wieczoru meczowego, a w nocy wsiadł w prowadzone przez związkowego kierowcę volvo i przeniósł imprezę do Białegostoku. Przedłużyła się, więc rzekomy dywanik został zwinięty. Precyzyjnie mówiąc, nie tyle on wsiadł, ile go włożyli do samochodu, był już niezbyt świadomy tego, co robi (...) Spotkanie było umówione na godz. 10 albo 11. Wszyscy zdawali sobie sprawę, co się dzieje, ale liczyli na to, że ktoś ocuci Kuleszę i go przywiezie. Nie wiedzieli, że balowanie przeniosło się aż do Białegostoku. (...) Paulo się ostatecznie załamał, pojechał na Okęcie i odleciał. I wrócił do Polski jeszcze tylko raz -czytamy.
"Gazeta Wyborcza" wskazuje, że Sousa miał mieć po prostu dość wszechobecnego alkoholu, który był spożywany przez działaczy piłkarskiej centrali przy okazji zgrupowań reprezentacji.
- Sousę trafiał szlag, bo on ma sztywne zasady, nie życzy sobie chlania obok drużyny, nie chce czuć przetrawionego czy dopiero trawionego alkoholu. Widać było, że czuje się w nowej rzeczywistości coraz gorzej, że takiej patologii absolutnie nie toleruje, nigdy wcześniej się z nią nie zetknął. A jeszcze miał prawie zerowy kontakt z prezesem, bo choć on zna kilka języków, to prezes nie rozumie żadnego - czytamy.