Fernando Santos od tygodnia oficjalnie jest selekcjonerem reprezentacji Polski, ale na pierwsze efekty jego pracy będzie trzeba poczekać aż do końcówki przyszłego miesiąca. 24 marca w Pradze Biało-Czerwoni otworzą eliminacje Euro 2024 z Czechami i to właśnie wtedy Portugalczyk zadebiutuje w nowej roli. Na razie przygotowuje się do jednego z kluczowych spotkań kwalifikacji i daje się poznać kibicom. Między innymi Janowi Tomaszewskiemu, który nie ma najlepszych wspomnień z portugalskimi selekcjonerami. Za czasów Paulo Sousy był jednym z jego największych krytyków, jednak oczekiwania wobec Santosa ma znacznie wyższe.
To Jan Tomaszewski naprawdę myśli o Fernando Santosie. Czarna przepowiednia legendarnego bramkarza
"Człowiek, który zatrzymał Anglię" jest pełen optymizmu. Uważa 68-letniego szkoleniowca za najlepszy możliwy wybór i liczy na to, że przełoży się to na wyniki kadry. - Bo jeśli nie Santos, jeden z najlepszych trenerów świata. Powtarzam, jeden z najlepszych trenerów świata. Jeśli nie wprowadzi naszej drużyny [na europejski poziom - red], to znaczy, że będzie trzeba coś zmienić - wprost stwierdził Tomaszewski w specjalnym łączeniu z "Super Expressem". Ewentualne niepowodzenie misji Portugalczyka byłoby dla niego czarnym znakiem.
- To pokolenie, jeśli nie zdobędą medalu na mistrzostwach Europy, jeszcze dołożyć do tego Piszczka, Błaszczykowskiego, to będzie pokolenie zmarnowane. Przez kogo? Przez ludzi, którzy nie umieli selekcjonować drużyny narodowej i z nią współpracować. Nie mylić z treningiem, bo nie są to trenerzy. To są selekcjonerzy, a takim człowiekiem jest właśnie Santos - ocenił 75-latek. - Życzę mu tylko powodzenia.