Te pretensje doprawdy trudno zrozumieć. W końcu trener Smuda ma za sobą ciężki sezon. Ileż to razy reprezentacja go zawiodła...
Ile razy musiał robić dobrą minę przed dziennikarzami do złej, no, czasem tylko zbliżonej do poprawnej, gry. Ile to się natelefonował po świecie w poszukiwaniu piłkarzy z babcią (dziadkiem) Polką (Polakiem).
Oglądanie zespołów Wisły, Śląska czy Legii w bojach pucharowych też jest czynnością wyczerpującą. Nim strzelą bramkę, człowiek trzy razy wychodzi z siebie, biegnie do lodówki po jakiś napój na złagodzenie napięcia nerwowego i potem długo uspokoić się nie może. Czy wolno nam selekcjonera reprezentacji na rok przed Euro 2012 na takie stresy narażać?
Urlop się Franciszkowi Smudzie należy i wszystkich natrętów prosimy o odczepienie się od selekcjonera. Futbol to okropnie męczące zajęcie, nawet jeśli tylko siedzi się na trenerskiej ławce.