- Słaby to był występ. Zabrakło równowagi w zespole, chcieliśmy utrzymywać się przy piłce i grać wyżej, a efekt był taki, że z naszego utrzymywania się przy piłce niewiele wynikało, a przeciwnik tworzył sobie sytuacje bramkowe. Bardzo słaby nasz mecz - powiedział Wojciech Szczęsny.
- Czymś zaskoczyli was Czesi?
- Na pewno zdominowali nas fizycznie i te dwie pierwsze bramki były tego najlepszym przykładem. Nie było to dla nas zaskoczenie, bo wiedzieliśmy, że to bardzo mocny fizycznie zespół. Po prostu nie umieliśmy sobie z tym poradzić.
- Po szybkim 0:2 miałeś wrażenie, że koledzy mogą coś zrobić w ofensywie?
- Nie jest to wynik, który nastraja cię pozytywnie przed resztą spotkania i ciężko jest ruszyć. Wierzyliśmy, że będziemy w stanie, ale nawet nie udało nam się stworzyć wielu sytuacji. Ciężka nauczka...
- Co cię najbardziej martwi po tym meczu?
- Nic mnie nie martwi. Żeby zrobić jakiś krok do przodu, to musimy mieć trochę czasu, żeby nauczyć się nowego stylu gry. Nie oznacza, że jeden krok do tyłu nie pozwoli nam zrobić dwóch kroków do przodu.
- Jesteś w stanie wytłumaczyć, co się stało w tych pierwszych 120 sekundach?
- Wiedzieliśmy, że oni są groźni z rzutów z autu. Byliśmy zdominowani fizycznie, potem straciliśmy piłkę przy rozegraniu. Nadzialiśmy się na kontrę, straciliśmy dwie bramki. Zapłaciliśmy cenę za to, że chcieliśmy zagrać inaczej. Trudno, nie cofniemy czasu. Wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby zrobić krok do przodu.
- Co trzeba poprawić przed meczem z Albanią?
- Wiele rzeczy. Łatwość, z jaką Czesi dochodzili do sytuacji ofensywnych była niepokojąca. Praktycznie wszystkie aspekty gry są do poprawy, ale wierzę, że będzie lepiej.