Po bardzo nieudanych eliminacjach do mistrzostw Europy w wykonaniu biało-czerwonych, kibice mieli uzasadnione obawy, czy uda się uniknąć kompromitacji w barażach o Euro 2024. Pierwszy rywal nie był wymagający, bo Estonia była najgorszą ekipą eliminacji i podopieczni Michała Probierza mieli obowiązek, aby pokonać zespół z północy Europy. I obyło się bez większych problemów, a mecz niemal od początku układał się po myśli gospodarzy. Bramka zdobyta jeszcze w pierwszej połowie i czerwona kartka dla rywala "ustawiły" mecz.
W drugiej połowie Polacy urządzili sobie prawdziwą kanonadę. Zdobyli aż pięć bramek i spokojnie kontrolowali przebieg spotkania. Ale grający w osłabieniu Estończycy zdołali przeprowadzić jedną, składną akcję, którą na gola zamienił Martin Vetkal.Tym razem bramka dla rywali nie była opłakana w konsekwencje, ale mimo wszystko wywołała ogromną wściekłość u Wojciecha Szczęsnego, który miał ogromne pretensje do kolegów.
Szczęsny wpadł we wściekłość. Po meczu nie poszedł do kolegów
Mimo pewnego zwycięstwa nerwy u bramkarza reprezentacji Polski nie przeszły. Na nagraniach na platformie X widać, że Szczęsny po zakończeniu rywalizacji nie poszedł do kolegów z drużyny, aby cieszyć się ze zwycięstwa, tylko zszedł prosto do szatni. Golkiper był ewidentnie zły po straconej bramce. - Każdy, kto grał w piłkę i straciłby gola w ten sposób, gdy grasz o jednego zawodnika więcej, mógł się zdenerwować. Ale ja mówiłem Wojtkowi, że to może być dla niego właśnie taki mecz, gdzie tych sytuacji do bronienia może nie mieć zbyt wiele. No cóż, czasem tak bywa. Rozumiem jego reakcję, to jest normalna sportowa złość - powiedział na konferencji prasowej Michał Probierz.