Wojtalę zna prawie każdy kibic piłki nożnej w Polsce. W CV Lech Poznań, Widzew, Legia, HSV i Werder, oraz 12 występów w kadrze. Po zakończeniu kariery został działaczem: od 2016 roku pełni funkcję prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, a od 2022 roku jest członkiem zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. W wywiadzie dla Interii ujawnił, że przez ostatnie sześć lat był nękany przez stalkera. Były podsłuchy i listy z donosami do ponad 100 polskich organizacji piłkarskich, w tym prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, prezesa Cezarego Kuleszy, a nawet prezydenta FIFA Gianniego Infantino. Nagrania podsłuchanych prywatnych rozmów dotarły do prezydenta Andrzeja Dudy.
- To permanentne nękanie mnie przez człowieka, z którym rozwodzi się moja obecna partnerka, Barbara. Pod wieloma pismami wysyłanymi do dziesiątków adresatów mężczyzna ten podpisywał się z imienia i nazwiska. Chociaż nie brakowało również anonimów podpisanych na przykład "Kibic" czy "Osoba zaangażowana w prace WZPN i PZPN". Były i są to działania mające ewidentnie znamiona stalkingu - mówi w rozmowie z Wojciechem Górskim z Interii.
Okazuje się sprawa ma kontekst bardzo osobisty. - To kwestia niezwykle delikatna i bolesna, jest związana z moją partnerką oraz jej sprawą rozwodową. Sprawa jest bardzo burzliwa i trwa już od siedmiu lat. W mojej opinii ten mężczyzna obwinia mnie o to, że stracił swoją wielką miłość. Stąd też te obsesyjne, wieloletnie działania przeciwko mnie. Proszę sobie wyobrazić, że w sprawie rozwodowej facet wnioskował o przesłuchanie blisko stu świadków, w większości niezwiązanych z ich życiem, natomiast związanych ze mną. Robił to tylko po to, by się zemścić i próbować zniszczyć moje dobre imię - tłumaczy Wojtala, który oskarżany jest m.in. o nielegalną działalność bukmacherską. - Sugerował, a nawet pisał wprost, że jestem współwłaścicielem czy udziałowcem wielkich zagranicznych firm, jak szwedzkie Unibet Group i Betsson czy niemiecki MyBet. Przecież to jakiś sen wariata - mówi.
Przez długi czas nie zgłaszał incydentu na policję. Zmienił jednak zdanie po nieprzyjemnym incydencie na weselu swojej córki. -Na gości, którzy wychodzili z kościoła po zakończeniu ślubu, czekały banery porozwieszane na płotach i ulotki porozrzucane na ziemi, a na nich treści szkalujące mnie i moją rodzinę. Przygotowano to w trakcie ceremonii ślubnej, żeby wywołać szok po wyjściu pary młodej z kościoła! (...) Wiele rzeczy widziałem w życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie. O ile ataki na siebie jakoś znosiłem, o tyle tego ataku na moje dziecko mu nie zapomnę - wyznał w rozmowie z Interią.