Zagraliśmy frajerski mecz

2008-09-12 7:30

Po wygranym w beznadziejnym stylu meczu z amatorami z San Marino, większość reprezentantów uważa, że... nic się nie stało. Nie przejmują się tym, że musieliśmy się za nich wstydzić. Po męsku do błędu potrafił się przyznać tylko Robert Lewandowski (20 l.).

A przecież on nie ma się czego wstydzić - jako jeden z nielicznych nie zawiódł. Zagrał tylko pół godziny, a mimo to zdążył strzelić bramkę w debiucie w reprezentacji.

- Bramka w debiucie to wspaniała sprawa, bardzo się z niej cieszę - przyznał wzruszony Robert reporterowi "Super Expressu" tuż po meczu. - Wierzę, że będę grał dla Polski przez wiele lat i strzelę mnóstwo goli.

Bierzmy się do roboty

Dobrze by było, bo Robert Lewandowski to chłopak z charakterem i w przeciwieństwie do większości polskich piłkarzy nie obraża się jak panienka po najdelikatniejszej krytyce. Ba, stać go nawet na samokrytykę.

- Co tu dużo gadać, z San Marino zagraliśmy gówniany mecz. Po prostu beznadziejny - mówi prosto z mostu. - Takie spotkania też czasem muszą się zdarzać. 2:0 z San Marino to nie jest powód do dumy, podobnie jak 1:1 ze Słowenią. Musimy wyciągnąć wnioski z tych dwóch spotkań i ostro wziąć się do roboty. Przecież jeszcze w tym roku czekają nas mecze z dużo mocniejszymi rywalami, choćby z Czechami. Z taką grą nie mamy z nimi szans.

Nie spocznie na laurach

Kariera Roberta rozwija się w błyskawicznym tempie. Ale młodziutki napastnik Lecha obiecuje, że nie spocznie na laurach. - Wielu było już takich, którzy świetnie się zapowiadali, a potem słuch o nich zaginął. Ja nie będę jednym z nich - zapewnia Lewandowski. - Zamierzam ciężko trenować, uczyć się od lepszych i strzelać coraz więcej bramek.

Pierwsze dwa mecze eliminacji pokazały, że na mistrzostwa świata w Republice Południowej Afryki prowadzi długa i wyboista droga. Bramki Lewandowskiego mogą się okazać bezcenne.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze