Piłka nożna. Żewłakow będzie lepszy od Laty. Zagra w reprezentacji 100. raz

2010-10-08 7:30

- Nigdy nie myślałem o rekordach, o tym, ile mi jeszcze meczów brakuje do "100". Przecież po ostatnich eliminacjach wydawało się, że pora już kończyć karierę w kadrze - mówi kapitan reprezentacji Polski Michał Żewłakow (34 l.).

W sobotę Żewłakow w meczu z USA wyrówna polski rekord wszech czasów prezesa PZPN - Grzegorza Laty, który zagrał w drużynie narodowej 100 razy.

- Dziwnie się czuję obok tak wybitnych postaci polskiej piłki, jak prezes Lato, śp. Kazimierz Deyna, Zbigniew Boniek czy Władysław Żmuda - przyznaje obrońca Ankaragucu. - Nie chcę się do nich porównywać, bo to legendy. Oni odnosili wielkie sukcesy, a ja niestety nie. Do mnie bardziej pasuje określenie, że byłem w tej kadrze.

Reprezentacyjną karierę rozpoczął w 1999 roku. Zagrał wówczas 76 minut w meczu z Nową Zelandią (0:0, karne 5:4) podczas tournée w Tajlandii. Szansę debiutu dał mu trener Janusz Wójcik. - To był dziwny wyjazd, bo w sumie zagrałem w Azji dwa spotkania - wspomina. - Tyle że konfrontacja z Brazylią potraktowana została jako nieoficjalna.

Pół roku później grał już u Jerzego Engela w przegranym 0:3 meczu z Hiszpanią. - Ale to był początek nowej generacji. Podobnie jest teraz z kadrą trenera Smudy. Wówczas także na początku mieliśmy problemy "z zaskoczeniem", ale w końcu zaczęliśmy wygrywać.

Jednym z najbardziej pamiętnych dla Żewłakowa momentów w reprezentacji były dwa towarzyskie mecze z 2000 roku. Pierwszy z Francją (0:1) w Paryżu, a drugi z Holandią (1:3) w Szwajcarii.

- Przeciwko Francuzom w podstawowym składzie reprezentacji Polski zagrałem wspólnie z bratem Marcinem - opowiada. - W tym drugim przypadku my, bliźniacy, z Polski zagraliśmy przeciwko bliźniakom z Holandii: Frankowi i Ronaldowi de Boer - uśmiecha się polski rekordzista.

Z polską kadrą wywalczył awans do mistrzostw świata 2002 i 2006 oraz do mistrzostw Europy 2008. Za najgorszy moment w swojej reprezentacyjnej karierze uważa przegrane eliminacje do mundialu w RPA.

- Największy koszmar przeżyłem w Belfaście, gdy przegraliśmy z Irlandią Północną (2:3). Długo będzie mi to wypominane. Szczególnie ta samobójcza bramka… To były dla nas złe eliminacje - mówi Żewłakow.

Gdy z funkcji szkoleniowca zwolniony został Leo Beenhakker, a jego następca Stefan Majewski nie widział Żewłakowa w kadrze, ten myślał o zakończeniu reprezentacyjnej kariery. - Jednak telefon od nowego trenera Franciszka Smudy zmienił moje nastawienie. Odbyliśmy poważną rozmowę, podczas której selekcjoner powiedział, że jestem mu potrzebny. No i tak doszedłem do tych 99 meczów. Jednak powtarzam: nie zależy mi na biciu rekordów - podkreśla kapitan biało-czerwonych.

Czy wiesz, że...?

- Jako nastolatek trenował dżudo. Zrezygnował dość szybko, bo przegrywał z dziewczyną, Anną Szczepańską, późniejszą wicemistrzynią olimpijską.
- W dzieciństwie był łasuchem. Przed maturą pracował w hurtowni słodyczy.
- W wieku 17 lat kupił sobie pierwszy samochód. Był nim fiat 126p. Wcześniej jeździł motorynką. Teraz preferuje auta niemieckie, które ceni za solidność.
- Jego ulubionym aktorem jest Marek Kondrat, a aktorką Sonia Bohosiewicz, którą ceni za rolę w filmie "Rezerwat". Z zagranicznych aktorów lubi Ala Pacino, Roberta De Niro oraz Evę Mendes.
- Lubi czytać. Najchętniej sięga po dzieła amerykańskiego pisarza Johna Grishama, bo opisują procesy sądowe.
- Ma smykałkę do języków obcych: mówi po angielsku, francusku, grecku i serbsku.

Rekordziści

1. Grzegorz Lato 100 1971-1984
2. MICHAŁ ŻEWŁAKOW 99 1999-
3. Kazimierz Deyna 97 1968-1978
4. Jacek Bąk 96 1993-2008
i Jacek Krzynówek 96 1998-2009
6. Władysław Żmuda 91 1973-1986

Najnowsze