W wiosce olimpijskiej w Whistler, w obecności ministra sportu Adama Giersza (63 l.) i szefa PKOl. Piotra Nurowskiego (65 l.), biegaczka z Kasiny Wielkiej złożyła - razem z członkami swojego sztabu - ślubowanie olimpijskie.
Patrz też: Wierietielny trzęsie się z zimna
Justyna przede wszystkim jednak pilnie trenuje. W czwartek sprawdzała kilka par nart podczas gęsto padającego śniegu, a dzień później planowała ostry trening sprinterski. Sobota miała być wolna. A już w poniedziałek o 19 czasu polskiego - start na 10 km techniką dowolną.
- Trasy są identyczne jak były wcześniej, nic nie zostało w nich zmienione - prostuje niedawną plotkę, jakoby stosunkowo płaskie szlaki w Whistler leciutko zmodyfikowano w ostatnich tygodniach.
Przeczytaj koniecznie: Areny Vancouver 2010: Tu Polacy powalczą o medale
Kowalczyk wielokrotnie mówiła, że pierwsza konkurencja olimpijska w Kanadzie nie będzie jej "leżała". Co gorsza, pogoda nie sprawi, że liderka Pucharu Świata i główna faworytka igrzysk poczuje się pewniej. Na poniedziałek w Parku Olimpijskim zapowiadane są 2 stopnie na plusie i padający śnieg, choć szansa na ten ostatni oceniana jest na 30 procent.
- Bardzo nie lubię biegać po świeżym śniegu - przyznaje Kowalczyk. - Nie mam jednak żadnego wpływu na pogodę i trasę. Stanę na starcie i będę chciała wypaść jak najlepiej - zapowiada.