Jeśli spojrzymy jak „Semen” zjechał w Italii z formą po poprzednim fantastycznym sezonie w Zaksie, takie wyjaśnienie samo ciśnie się na usta. A wyniki potwierdzają katastrofę. Perugia, która notowała niedawno serię ponad 30 zwycięstw, w ciągu kilku dni najpierw wyleciała z półfinału Ligi Mistrzów, wyrzucona przez Zaksę, a potem odpadła w lidze włoskiej z Allianzem Mediolan już w ćwierćfinale. Galaktyczny zespół nie zdobędzie więc żadnego medalu Serie A, a w przyszłym sezonie w Europie może wystąpić najwyżej w trzeciorzędnym Pucharze Challenge.
Klątwa Leona? Coś jest na rzeczy. Semeniuk? Ćwierć zawodnika
– Po odejściu z Rosji Leon nic dużego nie zdobył w klubie, podobnie zresztą jak w reprezentacji, z którą nie ma złota wielkiej imprezy. Coś jest na rzeczy. Raz czy dwa takie coś się może zdarzyć, ale regularnie? – zastanawia się w rozmowie z „Super Expressem” Jakub Bednaruk, trener i komentator siatkówki, który niedawno z bliska oglądał w Perugii awans Zaksy do finału LM. – A Kamil? To ćwierć zawodnika z zeszłego sezonu. Wydaje mi się jednak, że kiedy wróci do szatni w kadrze, odżyje, pooddycha innym powietrzem w towarzystwie starych kumpli i się odbuduje. O to się nie martwię.
Co właściwie stało się z drużyną, która przez pół sezonu wydawała się nie mieć słabych punktów? – Najlepsi zawodnicy świata, największe pieniądze w Europie, gwiazdy pierwszej wielkości i zespół odpada w ćwierćfinale ligi z ósmą drużyną tabeli, prowadzoną przez 21-letniego rozgrywającego… Ja tego nie umiem wytłumaczyć – przyznaje Bednaruk.
Perugia odwróciła się do siebie plecami
– O tym, co wykonała Perugia w tym sezonie, będą powstawać doktoraty. Nie przypominam sobie w zawodowym sporcie sytuacji, w której w ciągu tygodnia przegrywa się wszystko, podczas gdy wcześniej wszystko się wygrywało. Psychologowie sportu będą tu mieli co robić. Jeden strzał w twarz od Piacenzy w półfinale Pucharu Włoch wystarczył, by się posypała. Wszyscy nagle zapomnieli jak się gra w siatkówkę, jakby odwrócili się do siebie plecami i przestali grać do jednej bramki. Mam tylko nadzieję, że prezes Perugii Gino Sirci nie obrazi się na siatkówkę – dodaje Bednaruk.
Bartosz Bednorz cieszy się: Wróciłem do Polski i od razu mam z Zaksą finał Ligi Mistrzów!
Sam ekscentryczny szef Perugii też ma sporo za uszami. Sądził, że wystarczy wyłożyć gigantyczne pieniądze na zakup (a czasami wręcz wykup) gwiazd, zmienić co roku trenera, a wyniki same przyjdą. Nie przychodzą od lat, a osiągnięcia w stylu Superpucharu Włoch czy klubowego mistrzostwa świata, nie traktowanego poważnie w siatkarskim świecie, tego obrazu nie zmienią.
O tym, że Leon nie dał wciąż Perugii tytułu, wiadomo. Przyjście najlepszego siatkarza Europy Semeniuka też nic nie zmieniło, podobnie jak zakontraktowanie Simone Giannellego, rozgrywającego mistrzów świata i Europy, który w 2022 roku w Katowicach odebrał Polsce tytuł mistrza globu. Graczy o większych nazwiskach już na rynku nie ma. Może Sirci powinien sięgnąć po tych z mniejszymi, ale tworzących kolektyw?
Prezes pewnie znowu zmieni szkoleniowca, choć nie od razu. Na razie zapowiedział w lokalnych mediach, że Andrea Anastasi pozostaje do końca sezonu. A jak odebrał wpadkę swojej drużyny?
Prezes Sirci: Przegrywamy z Leonem i bez niego
„Drużyna nie pokazała takiej woli walki, jaką zaprezentował Allianz Mediolan albo nie miała argumentów. A może jedno i drugie” – powiedział Sirci cytowany przez gazetę „Corriere dell’Umbria”. „Przeciwnicy byli lepiej przygotowani, wierzyli w sukces, grali lepiej od nas. Zasłużyli na wygraną, bo byli lepsi we wszystkich elementach. Nasza obrona nie istniała. Nie byliśmy równorzędnym rywalem. Były momenty, w których sądziłem, że damy radę, ale nasze podejście mentalne nie wyglądało najlepiej” – komentuje Sirci, odnosząc się także do zaskakującego wyboru Anastasiego, który w meczu decydującym o awansie do półfinału w wyjściowym składzie nie wystawił Leona.
„Przyjąłem do wiadomości wybór podstawowej szóstki, tak jak to robiłem przez cały sezon. Z Leonem, teraz mniej skutecznym w polu serwisowym, czy bez niego, i tak jednak przegraliśmy” – skwitował szef Perugii.
Bednaruk: – Kibicujemy Leonowi, lubimy go i wspieramy, ale pamiętajmy też, że to tylko człowiek, a nie nadczłowiek. Anastasi stwierdził, że w szóstce będą przydatni inni. W końcu w meczu z Zaksą kilka dni wcześniej Leon był najsłabszym przyjmującym. Nie zdziwiłem się specjalnie tym wyborem trenera. Dawno już przestałem traktować zawodników poprzez pryzmat nazwisk, na zasadzie, że siatkarz taki a taki ma grać z założenia, a inny nie. Nie wiem, być może jest w tle jakiś konflikt, ale jeśli to zaczyna być problem, to nie dla Andrei, lecz dla Wilfredo. Bo powtórzmy: faktycznie Leon od jakiegoś czasu nic nie może wygrać.