MŚ w siatkówce. Michał Winiarski: Strasznie się pocimy!

2014-09-04 10:34

Polscy siatkarze przeżyli mały szok, gdy przenieśli się z gigantycznego Stadionu Narodowego do stosunkowo niewielkiej Hali Stulecia we Wrocławiu. Zmiana areny nie wpłynęła na formę chłopców Stephane'a Antigi (38 l.), pojawiły się za to inne utrudnienia...

Reprezentacja Polski wygrała bezdyskusyjnie 3:0 drugi mecz grupy A z Australią i ani przez moment nie była zagrożona. Najlepszy polski siatkarz obu pierwszych spotkań MŚ Michał Winiarski (31 l.) zwraca jednak uwagę, że mimo sukcesu, momentami on i koledzy nie czuli się w pełni komfortowo.

Pokojówka okradła Australijczyków w hotelu!

- Już pierwszy trening w Hali Stulecia był dziwny - opowiada kapitan biało-czerwonych. - Kiedy poprzednio przyjeżdżaliśmy do Wrocławia, hala wydawała się nam ogromna i przestrzenna. Gdy weszliśmy na pierwsze zajęcia tutaj, poczuliśmy, że jest nagle bardzo mała. Dobrze, że odbyliśmy dwa treningi, bo można się było przyzwyczaić do warunków - dodaje "Winiar", który nie ukrywa, że miał spore obawy przed pierwszym meczem we wrocławskim obiekcie.

- Wydaje się, że piłka lata tutaj trochę szybciej, bo arena jest mniejsza. Sama hala jest jednak bardzo akustyczna i jeszcze mocniej odczuwamy wszystko to, co dzieje się na trybunach. Jedyny problem to fakt, że pocimy się dwa razy bardziej niż na stadionie - zdradza podstawowy przyjmujący kadry.

Polacy spokojnie przygotowują się do trzech ostatnich grupowych potyczek: z Wenezuelą (dziś), Kamerunem (sobota) i Argentyną (niedziela). Jeśli zespół Antigi będzie grał tak jak do tej pory, nie powinien się z tymi drużynami przesadnie zmęczyć.

Dariusz Michalczewski: Stówka za MŚ? To taki wielki problem?

- Nasza gra jest równa, nie popełniamy seryjnie błędów, stąd wygranie dwóch spotkań po 3:0. Biorąc pod uwagę walkę w II rundzie, takie zwycięstwa za 3 punkty są bardzo cenne. A przecież sety mogą się liczyć w sytuacjach, w których mielibyśmy równą liczbę punktów z innymi zespołami - analizuje Winiarski. - Przydały się nam dwa dni bez meczów, bo w nocy po spotkaniu na Narodowym emocje były tak duże, że większość z nas miała problemy z zaśnięciem - przyznaje Winiarski. - Ale teraz poziom stresu jest mniejszy niż na początku turnieju, mniej jest adrenaliny. Udało nam się wejść w turniej bardzo dobrze.

Przed dzisiejszym meczem z Wenezuelą kapitan reprezentacji nie ma większych obaw. - Nie ma mowy o braku koncentracji. Zdajemy sobie sprawę, że czasami spotkania z teoretycznie słabszymi rywalami bywają trudniejsze niż z silniejszymi. Mamy wyrównany zespół i nawet jeśli ktokolwiek miałby chwilę słabości, to w drużynie tkwi nasza siła - uspokaja "Winiar".

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze