„Super Express”: – Dzień po przegranej z Włochami w finale mistrzostw świata w Katowicach powiedział pan, że to było jak nokaut i długo się pan będzie z tego podnosił. Już jest OK?
Nikola Grbić: – Ten stan potrwał z półtora miesiąca. I, prawdę mówiąc, wciąż to we mnie siedzi i nie jestem pewien czy pozbędę się kiedyś myśli o tym finale. Bo stanęliśmy przed wielką szansą, mieliśmy okazję, by dokonać czegoś dużego. A jednak to drużyna włoska, która grała lepiej w kluczowych momentach i była bardziej cierpliwa, wygrała i to zasłużenie. Nie było to wszystko łatwe, bo uważam, że zagraliśmy dobry turniej, tyle że by znaleźć się w finale, musieliśmy rozegrać dwa ciężkie spotkania (wygrane po tie-breakach z USA i Brazylią – red.) i zmęczenie dało się we znaki, gdy walczyliśmy o złoto.
– Bliskie panu jest amerykańskie podejście, w którym srebrny medal to porażka?
– Miłą rzeczą w Polsce jest to, że bardzo ceni się każdy zdobyty krążek. Natomiast mnie zawsze interesuje zwycięstwo. I jeśli się nie uda wygrać, przychodzi rozczarowanie. Oczywiście to, że graliśmy w finale mundialu, jest dużym wyczynem, przecież do tego zmierzaliśmy w trakcie tworzenia tego zespołu. Budowała się dopiero nowa drużyna z nowym trenerem. I w cztery miesiące sporo udało się nam zrobić. Mimo wszystko jakoś nie jestem w stanie wyłącznie się cieszyć.
Najważniejszy turniej siatkarzy w 2023 roku
Oto siedmiu gigantów. „Super Express” wybrał najlepszą drużynę półmetka PlusLigi
– Czym będzie się różnił 2023 rok od obecnego w pańskiej pracy z kadrą?
– Mamy trzy turnieje: Ligę Narodów, mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie. Ten ostatni jest najważniejszy i odbędzie się na koniec sezonu reprezentacyjnego. Musimy być optymalnie przygotowani właśnie na ten kluczowy moment roku (przełom września i października – red.), by forma była najwyższa. Nie będzie to łatwe zadanie, bo wcześniej czeka nas sporo podróżowania, mamy w Lidze Narodów wyprawę do Japonii, potem powrót do Europy i z kolei wypad na Filipiny. Ci którzy grają więcej, muszą mieć szansę na częstszy odpoczynek. Mogą zacząć grę później, tak jak w ubiegłym sezonie, taki w każdym razie jest plan ramowy, który jednak zawsze może ulec modyfikacjom. Przy tym wszystkim musimy celować w dobre wyniki, które pozwolą zachować wysokie miejsce w rankingu światowym.
– Bo ono może zapewnić Polsce bilet na igrzyska bez względu na wynik kwalifikacji olimpijskich?
– Tak, wiem o tym, ale to nie znaczy, że będziemy odpuszczać jakiekolwiek zawody. Zamierzam wywalczyć kwalifikację na boisku, nie oglądając się na ranking. I wszystkie przygotowania będą nakierowane właśnie na ten najważniejszy turniej. Nie będzie żadnych kalkulacji, dokładnie tak jak to pokazaliśmy w czasie mistrzostw świata. Tylko taka mentalność mojej drużyny mnie interesuje.
Zmiany w kadrze siatkarzy?
– W kadrze zajdzie wiele zmian?
– Na pewno wróci Wilfredo Leon, bo po wyleczeniu kontuzji jest zdrowy i w dobrej dyspozycji. Powinniśmy zobaczyć także odbywającego teraz rekonwalescencję Norberta Hubera. Jest też kilku innych, którym się bacznie przyglądam i być może uznam, że zasługują na powołanie. Każdy z wybrańców dostanie szansę, bo długi sezon wymusi sporo rotacji.
– A co z ewentualnymi powrotami do reprezentacji tych graczy, których pan pominął w poprzedniej selekcji?
– Wszystko jest możliwe. Rozważam różne ewentualności. Kiedy przyjdzie pora, zdecyduję. Nie będę dzisiaj spekulował na temat nazwisk.
– Wymarzony prezent Nikoli Grbicia?
– Obchodzę święta w obrządku prawosławnym, który w ogóle nie przewiduje wymieniania się prezentami. Kiedy byłem mały, dostawałem od rodziców upominki na Nowy Rok. Natomiast jest oczywiście jeden podarunek, który chętnie przyjąłbym w związku z igrzyskami 2024. Wszyscy wiedzą, że chodzi o medal olimpijski.