Na dystansie 1000 m Michalski był czwarty, ledwie 8 setnych za zdobywcą brązu. Ponieważ jechał w czwartej z piętnastu par, resztę czasu rozgrywania zawodów spedzał poza torem. W tym przypadku – na kontroli antydopingowej. Przyznał, że gdy czekał podczas kontroli na ostateczne rozstrzygnięcia serce biło mu coraz szybciej. – Kto by się spodziewał... znowu zabrakło ułamków sekundy, za to miejsce o oczko wyżej niż na 500 metrów. Kiedyś mówiłem, że to wszystko jedno, czy czwarte, czy piąte miejsce. Ale dziś, kurczę, kiedy siedziałem na kontroli antydopingowej i trochę w samotności śledziłem biegi rywali, to serce biło coraz mocniej i mocniej. Uwierzyłem, że jednak się da – podkreślił 27-letni łyżwiarz AZS AWF Katowice.
0,08 s dzieliło Michalskiego od Norwega Haavarda Holmefjorda Lorentzena, który zajął trzecie miejsce. W ostatnim biegu Polaka z podium zepchnął Kanadyjczyk Dubreuil. – Pokazał wielką waleczność i ma srebro. Żartowałem nawet, że tatusiowie zajęli drugie i trzecie miejsce, bo Lorentzenowi – którego zresztą bardzo lubię – w tym roku urodziło się dziecko, więc taka rodzicielska siła pchała ich do mety i wepchnęła na podium. Dlatego nie jestem zły, że to oni mnie wyprzedzili. Ja jestem czwarty wśród najlepszych na świecie. Przed sezonem nikt by tak nie powiedział – podkreślił przed kamerami Eurosportu Michalski, prywatnie narzeczony innej gwiazdy łyżwiarstwa szybkiego, Natalii Maliszewskiej.
Maliszewska opublikowała wzruszający wpis o Michalskim. Pięknie wsparła swojego narzeczonego
Czy jednak nie żałuje najgorszej dla sportowca czwartej lokaty? – Bliziutko, historycznie, ale za mało... Znowu o setne ułamki sekundy. Nie wiem, co powiedzieć... Cieszę się, ale... – powiedział Piotr łamiącym się głosem. Co dalej? Jak dożyję... w zdrowiu i spokoju, to na pewno będę walczył. Progres w stosunku do ostatnich igrzysk był ogromny, więc mam nadzieję, że to początek dobrego okresu w mojej karierze, a nie pojedynczy występek – zaznaczył panczenista z Sanoka, któremu do dwóch medali zabrakło w sumie 0,11 s.
Jest nagroda dla olimpijczyków, którym izolacja odebrała szanse w Pekinie. Co dostanie Maliszewska?
Odrzuca jednak stwierdzenia o klątwie, czy pechu. – Klątwy to my sobie sami narzucamy. Nie wiem, kto to wymyślił. Trzeba stanąć i walczyć, a nie mówić o jakichś klątwach. Ja dałem tu z siebie wszystko, jestem piąty i czwarty w igrzyskach olimpijskich – podsumował.