„Super Express”: - Jak się strzela pięć goli w jednym meczu?
Lukas Podolski: - Czasem tak jest, że wszystko ci wychodzi. Mecz z 24Erzincasporem był dla nas ważny, musieliśmy wygrać, żeby awansować i ładnie poszło, bo skończyło się 6-2. Bramki też były fajne, po precyzyjnych strzałach, ale akurat o sam strzał to zawsze jestem spokojny. Gdy mam piłkę na lewej nodze w okolicach szesnastki, to musi być gorąco.
- Jesteś pierwszym piłkarzem Galatasaray od 17 lat, który strzelił 5 goli w jednym meczu…
- W historii klubu pięć goli w jednym meczu strzeliło pięciu piłkarzy. Przede mną Mario Jardel, a wcześniej, 30 czy 40 lat temu, piłkarze z Turcji. Ja tak skuteczny w jednym meczu nie byłem nigdy. Kiedyś w juniorach Koeln strzeliłem cztery gole i raz cztery w meczu reprezentacji Niemiec. Fajna sprawa z tymi pięcioma bramkami, ale z drugiej strony trzeba iść do przodu i myśleć o kolejnym meczu. Na wspominki będzie czas po zakończeniu kariery. Żadnej imprezy po tych pięciu golach nie zrobiłem (śmiech).
- Pytanie czy dalej będziesz strzelał dla Galatasaray, skoro co chwila pojawiają się plotki, że wyjedziesz albo do Chin, albo do Japonii.
- Na razie nic się nie dzieje. Jestem w Stambule, szykuję się do kolejnego meczu. Dziś w mediach wszystko toczy się bardzo szybko. Każdy chce być pierwszy, mieć swojego newsa, więc co chwila coś się pojawia. Nie wiem czy coś się wkrótce wydarzy, ale w tym momencie jestem piłkarzem Galatasaray.
- Niedawno Miro Klose był bliski przejścia do Legii. A co by było, gdybyś ty dostał ofertę z Warszawy?
- Nic nie słyszałem o Legii i Klose. Wydaje mi się, że gdyby naprawdę coś było na rzeczy, to w niemieckiej prasie by o tym pisali. A nie widziałem żadnego artykułu.
- No ale załóżmy, że przychodzi zapytanie z Legii. I co odpowiadasz?
- Legia jest najlepszym polskim klubem, grała w Lidze Mistrzów, pokazała się w Europie. Rozwija się i bardzo dobrze. Ale ja jestem chłopakiem ze Śląska. Urodziłem się w Sośnicy, wychowałem się na tamtych ulicach, tam są ludzie, którzy dużo mi dali. I tylko tam wyobrażam sobie grę jeśli chodzi o Polskę. Mówiłem, że chciałbym zagrać jeszcze w Górniku i zdania nie zmieniam. Inne polskie kluby nie wchodzą w grę. Z szacunku do Zabrza i do tego, co dało mi moje dzieciństwo.
- A śledzisz wyniki Górnika? Nawet w pierwszej lidze mają kłopoty…
- Ja nie jestem kibicem sukcesu, takim który kibicuje tylko wtedy gdy klub zdobywa mistrzostwo. Sprawdzam wyniki Górnika i dalej będę to robił, niezależnie od tego, czy będą w Ekstraklasie, pierwszej lidze czy w piątej. Mam głęboką nadzieję, że na wiosnę zdobędą sporo punktów, że wrócą prędzej czy później do Ekstraklasy. Bo tam jest więcej pieniędzy, więcej sponsorów.
- Kibice Górnika pytają co jakiś czas, czy rzeczywiście spełnisz obietnicę i zagrasz w tym klubie…
- W Gliwicach mieszka moja babcia, ma ponad 80 lat, ale na szczęście czuje się bardzo dobrze. Ja naprawdę bym chciał, żeby kiedyś przyszła na mój mecz na stadionie Górnika. I wierzę, że tak się stanie, choć gwarancji dać nie mogę, bo w karierze piłkarza rzeczy dzieją się bardzo szybko. Wiadomo, że teraz są różne kierunki: Chiny, Ameryka… Tyle, że jeśli będę zdrowy, to mogę jeszcze z pięć lat pograć. Na koniec kariery pewnie nie będzie to ani Real, ani Bayern, ani Barcelona, ale są też inne kluby. Górnika z tej listy nie skreślam.
- Grasz nie tylko w piłkę, ostatnio zostałeś… dziennikarzem.
- Od dwóch tygodni mam kolumnę w „Bildzie”, gdzie komentuję różne piłkarskie wydarzenia. Jakie? Na przykład szybką karierę RB Lipsk. Moim zdaniem już w tym sezonie odniosą sukces. Liga Europy to minimum, a może nawet Liga Mistrzów? Są bardzo stabilni, grają dobrze, mają dobrego trenera…
- A nie boisz się mieszkać w Stambule? Dużo tam niestety zamachów ostatnio…
- Widać, że w mieście jest więcej policji niż wcześniej, ale to normalne w takiej sytuacji. Generalnie to teraz nigdzie nie można czuć się w pełni bezpiecznym. Widziałeś przecież co się wydarzyło niedawno w Berlinie, przed świętami. Niestety, takie niespokojne czasy…