Maciej Sawicki: Samochodem PZPN na finał Pucharu Polski miały wjechać flagi, a nie race

2016-05-05 16:16

Sekretarz Generalny Polskiego Związku Piłki Nożnej odniósł się do informacji podawanych przez Radio Zet, że kibice wwieźli środki pirotechniczne samochodem akredytowanym przez związek. - Jedyna współpraca z kibicami miała na celu pomoc we wniesienie flag i kartoniady - powiedział Maciej Sawicki w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24.

Finał Pucharu Polski miał być wielkim świętem piłki nożnej. Na trybunach PGE Narodowego zasiadło ponad 48 tysięcy kibiców, a na murawie spotkały się ekipy mistrza Polski i obrońcy krajowego pucharu. Za bramkami swoje miejsca zajęli najbardzej zagorzali sympatycy Legii Warszawa i Lecha Poznań. Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego fani "Wojskowych", a następnie "Kolejorza" odpalili race, które doprowadziły do sporego zadymienia części stadionu.

- Chciałbym zaprzeczyć, że PZPN firmował wjazd jakiegokolwiek samochodu z pirotechniką. Jedyna współpraca z kibicami miała na celu pomoc we wniesienie flag i kartoniady, ale na żadną pirotechnikę ze strony PZPN nie było zgody - powiedział sekretarz generalny w programie "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24.

Rzecznik PGE Narodowego w rozmowie z Pauliną Koziejowską z "SuperExpress.tv" powiedziała, że jedna osoba próbowała wwieźć autem ponad 50 rac.

- Zatrzymany samochód wiózł różne elementy oprawy. Służby Stadionu Narodowego go skontrolowały, znalazły elementy pirotechniki i powiadomiły policję - dodaje Sawicki, który stwierdził, że ciężko było sprawdzić wszystkich wchodzących na obiekt.

Najnowsze