Polska - Portugalia. Grzegorz Bronowicki zatrzymał Ronaldo! Jak?

2016-06-30 9:37

W reprezentacji Polski zagrał tylko 14 razy, ale wielu kibiców, słysząc hasło Polska - Portugalia, od razu kojarzy jego nazwisko. 11 października 2006 roku Biało-Czerwoni w eliminacjach do Euro sensacyjnie pokonali wicemistrzów Europy Portugalczyków (2:1), a Grzegorz Bronowicki (36 l.) "nakrył czapką" słynnego Cristiano Ronaldo. - To też człowiek. Nie ma się go co bać - mówi dzisiaj.

"Super Express": - Niech pan podpowie kadrowiczom Nawałki, jak zatrzymać Cristiano?

Grzegorz Bronowicki: - Chłopaki grają na takim poziomie, że nawet nie wypada im doradzać. Najważniejszy jest kolektyw, jeden musi stawać za drugim, asekurować.

- Kolektyw kolektywem, ale 10 lat temu pan niemal w pojedynkę powstrzymał Ronaldo.

- Wtedy miałem w głowie jedno: "Nie podchodź do niego za blisko". Powtarzałem to sobie. Ze swoją techniką Cristiano może na dwóch metrach odstawić każdego. Teraz jest jeszcze lepszym piłkarzem niż wtedy. W delikatnym dystansie, przy odpowiedniej koncentracji da się go jednak zatrzymać. Starałem się nie zastanawiać przeciwko komu gram, tylko koncentrować na robocie.

- Po meczu rozmawialiście z CR7?

- Nie było okazji. Cieszyliśmy się na boisku z kibicami, a oni szybko zeszli do szatni. Potem zachowali się nie fair. Nasz kierownik zebrał koszulki i poszedł się z nimi wymienić. Żaden nie chciał.

- Po Portugalii wyjechał pan do Crvenej Zvezdy Belgrad i słuch po człowieku, który zatrzymał Ronaldo, zaginął. Dlaczego?

- Zapłaciłem zdrowiem za to, że w każdym meczu harowałem, ile fabryka dała. Boleśnie przekonałem się, że organizmu nie da się oszukać.

- Swego czasu było głośno, że Crvena Zvezda jest panu winna kilkaset tysięcy dolarów. Udało się odzyskać pieniądze?

- Z takimi klubami jak Crvena bywa tak, że kiedy chcą piłkarza, to oferują mu złote góry, a kiedy człowiek ma problemy ze zdrowiem, to najchętniej by w ogóle nie płacili. Trochę to wszystko trwało, ale już jest w porządku.

- Co pan teraz porabia? Nadal pracuje pan w kopalni Bogdanka, jak w czasach gry w Lewarcie Lubartów?

- Kopalnia była świetną szkołą charakteru, nauczyła mnie szacunku do pracy. Ale ten etap mam już za sobą. Obecnie nie pracuję. Byłem na meczu z Ukrainą w Marsylii, a teraz odpoczywam na urlopie.

- Jaki będzie wynik w czwartek?

- Taki sam, jak w 2006 roku. 2:1 dla Polski!

Najnowsze