Przeciwników powiększenia mistrzostw Europy było wielu. Koronnym argumentem było to, że eliminacje "tracą sens", bo na turnieju i tak zagra pół kontynentu. I być może faktycznie na Euro dostać się jest łatwiej, ale od 2016 roku turnieje nabrały kolorytu i walka o awans jest jeszcze większa. Potwierdza się to również w tym roku, gdzie szanse na awans zachowują wciąż takie ekipy jak Albania, Słowacja, Słowenia, czy Rumunia. W systemie z 16 drużynami kilku drużyn, które zaprezentowały się solidnie przeciwko faworytom, na Euro w ogóle by nie było.
Niestety z szansy, którą dała UEFA bardzo rzadko korzystają reprezentanci Polski. Biało-czerwoni jedynie w 2016 roku wyszli z grupy i doszli do ćwierćfinału mistrzostw. Na Euro 2020 swoje szanse pogrzebali w trzecim grupowym starciu. Ale niechlubny rekord pobili w tym roku. W piątkowy wieczór stało się jasne, że podopieczni Michała Probierza mogliby nie wyjść na boisko w starciu z Francją, a i tak niewiele by to zmieniło.
Porażka z Austrią oraz remis w starciu Holendrów z Francją sprawił, że Polska jest pierwszą ekipą, która pożegnała się z mistrzostwami Europy i to już po dwóch meczach. Taka historia miała miejsce dotychczas dwa razy. Jak podaje użytkownik BuckarooBanzai na portalu X, tak szybko z Euro pożegnała się Ukraina w 2016 roku, a fani w komentarzach przypomnieli, że i Macedonia w 2021 roku również nie miała szans na zajęcie nawet trzeciego miejsca już po dwóch meczach. Nie o takie zapisywanie się w historii chodziło polskim kibicom przed rozpoczęciem turnieju...