Granit Xhaka

i

Autor: cyfrasport Granit Xhaka

Prosto spod Alp

Cóż za słowa byłego reprezentanta Polski o liderze Szwajcarów, Anglicy powinni zadrżeć. „On jest tak twardy, jak jego imię” [ROZMOWA SE]

2024-07-05 16:59

Po wyeliminowaniu włoskich obrońców tytułu, w ćwierćfinale EURO Szwajcarzy zmierzą się z wicemistrzami z 2021 roku, Anglikami (sobota, godz. 18.00, transmisja w TVP 2 i TVP Sport). Zdaniem mieszkającego i pracującego w Szwajcarii od paru dekad Ryszarda Komornickiego - byłego reprezentanta kraju, czterokrotnego mistrza Polski oraz czempiona Szwajcarii w barwach Aarau - Helweci mają wiele argumentów, by i z tej rywalizacji wyjść zwycięsko.

„Super Express”: - Szwajcaria oszalała już na punkcie swoich piłkarzy? Widzi to pan na ulicach?

Ryszard Komornicki: - Na ulicach może niekoniecznie. Choć w wielu miastach – również i w moim, w Sursee - są strefy kibica. Ludzie różnego pochodzenia – u nas są i Włosi, i przyjezdni z Kosowa - spotykają się i wspólnie oglądają mecze. Euforia jest za to widoczna w mediach. Już słychać głosy – nawet związkowych oficjeli, ale i trenera Murata Yakina – że w tych mistrzostwach stać Szwajcarów na wszystko.

- Pan, oglądając ich dotychczasowe mecze, podziela to zdanie?

- Ja jestem sceptykiem; rzekłbym – nawet marudą. Więc uważam, że w 1/8 finału przede wszystkim Włosi zagrali słabo. Nie mieli żadnej osobowości w swej ekipie, może z wyjątkiem bramkarza. Nie mieli natomiast żadnej jakości w ofensywie. Ale – z drugiej strony – to nie problem Szwajcarów. Oni zrobili swoje.

- I mogą zrobić więcej?

- Z pewnością brane to jest tu pod uwagę. Selekcjoner już powiedział w jednym z wywiadów, że te mistrzostwa mogą bardzo wiele kosztować szwajcarską federację, gdy przyjdzie wypłacać premie!

- Za dobrą robotę należy się dobra nagroda. A Yakin – jak widać – tę robotę robi.

- Yakin zaskakuje w wielu wymiarach. Przed pierwszym meczem grupowym, w Kolonii, podszedł do sektorów zajmowanych przez szwajcarskich kibiców, przywitał się, poklaskał z nimi. To nie jest typowe dla Szwajcarów. Widać jednak, że generalnie wprowadził nowe rozwiązania – na boisku i poza nim. Zawodników cieszy i wspólne przebywanie ze sobą, i gra, jakiej od nich wymaga trener. A trzeba przyznać, że – jako bardzo inteligentny człowiek – uważnie słuchał zawodników i zmienił sposób gry za swej kadencji.

- To znaczy?

- On zawsze był bardzo ostrożnym trenerem. Podstawą było dla niego nie stracić gola. A ofensywa? „Gra z uda”, czyli jak się coś uda, to będzie dobrze. Ale zawodnicy – ci najważniejsi, jak Shaqiri czy Xhaka - często mówili publicznie w wywiadach, że taki styl im nie podoba. Nie oszukujmy się, Szwajcarzy w ofensywie mają dużo atutów; więc czemu kazać im grać w sposób, w jaki nie lubią? I w końcu Yakin – po rozmowach z drużyną - dopasował styl reprezentacji do oczekiwań piłkarzy, bo to oni co tu kryć - jednak są najważniejsi w tym wszystkim. Znalezienie wspólnego języka zdecydowanie podniosło jakość drużyny, choć zapewne nie było to takie proste dla selekcjonera.

- Dlaczego?

- Bo już jako zawodnik miał swoje ścieżki, był indywidualistą. Do dziś mówi, że się spóźniał na odprawy, żeby pokazać, że... może się spóźnić. Ale trener Christian Gross (prowadził Yakina w Grashoppers i w Basel – dop. aut.) był za mądry, żeby robić z tego powodu aferę. Dzięki temu natomiast mógł od Yakina wymagać więcej na boisku!

- Wróćmy do EURO. Co się panu najbardziej podoba w grze Szwajcarów?

- Mądrość i wyważenie akcentów. Dziś w piłce wiele się mówi o wysokim pressingu, o odbieraniu piłki na połowie przeciwnika. Szwajcarscy reprezentanci grają w dobrych klubach i potrafią to robić, ale jeszcze ważniejsza jest elastyczność w grze. Bronienie się momentami całą jedenastką 30 metrów przed własną bramką nie jest przecież żadnym grzechem! Z tą mądrością boiskową dobrze też współgra uniwersalność zawodników i ich zaangażowanie. Mecz z Włochami – grającymi czwórką obrońców w linii, co jest ważne dla tych rozważań - był tego świetnym przykładem.

- To znaczy?

- Po pierwsze – grający na „dziewiątce” Breel Embolo cofał się dość głęboko, dając Szwajcarom przewagę w środku pola i powodując, że dwaj włoscy stoperzy... właściwie byli zagubieni, nie mają roboty. Za to świetnie funkcjonowały szwajcarskie skrzydła, choć ani Michel Aebischer, ani Fabian Rieder nie są wahadłowymi; to raczej gracze środka pola. Tu, w nowych rolach, biegając a to na lewą, a to na prawą stronę, znakomicie funkcjonowali, współpracowali z Rubenem Vargasem. A cofnięci jeszcze głębiej Remo Freuler i Granit Xhaka mieli okazję grania prostopadłych piłek, głównie na boki, między obrońców włoskich.

- Ta uniwersalność zawodników generalnie jest nową jakością na tym turnieju, prawda?

- Owszem; nie tylko w wykonaniu Szwajcarów, ale też Austriaków czy Słoweńców. Wracając do drużyny Yakina: Ricardo Rodriguez czy Fabian Schär, a więc stoperzy czasami włączali się do ofensywy. A wtedy Dan Ndoye, zawodnik na wskroś ofensywny, natychmiast cofał się i asekurował obronę. To jest nowoczesna piłka!

- Anglia też gra czwórką w obronie, ale – w przeciwieństwie do Włochów – ma indywidualności. Bellingham i Kane przepchali Wyspiarzy do ćwierćfinału...

- To prawda. Dlatego tak spoglądam na Schära, z którym miałem okazję przed laty pracować, i sobie myślę, czy przy tej klasie skrzydłowych, jakich mają Anglicy, da sobie radę. Bo nie jest ani zbyt szybki, ani zbyt ruchliwy, ani zbyt dynamiczny.

- Ja myślałem, że pan się będzie chciał pochwalić: „Patrzcie, wychowałem ćwierćfinalistę EURO”, a pan mu tu takie łatki przypina!

- Wie pan, paru reprezentantów przeszło przez moje ręce, i bardzo wielu szwajcarskich ligowców. Schär miał może 18 lat, jak go prowadziłem. Fajnie, że zaszedł tak wysoko. Ja go pamiętam z jednego z meczów pucharowych. Musiałem go szybko zmienić, bo na mokre boisko wyszedł w lankach. Nie wiem, czy do dziś wybaczył mi już tamtą zmianę (śmiech).

- No to mają Szwajcarzy szansę pokonać Anglików?

- Bez wątpienia. Ogromną mądrością, o której już mówiliśmy; sam jestem ciekaw, co tym razem wymyśli Yakin. Czy zagra nieco bardziej defensywnie? Na pewno Szwajcarzy są mocni mentalnie; zasuwają też na całym boisku. Anglicy nie są monolitem w defensywie: widziałem parę razy na tym turnieju ich bramkarza, denerwującego się na obrońców. Pytanie tylko, czy Szwajcarzy będą w stanie utrzymać dotychczasową intensywność w grze – bo to jest warunek przeciwstawienia się Anglikom.

- A rola indywidualności?

- Anglicy mają Bellinghama i Kane'a. Szwajcarzy mają Xhakę. I on jest jak jego imię – Granit. Niekoniecznie błyskotliwy, ale twardy, kapitalnie ustawiający się przy atakach rywali. A w kreacji - dyrygujący całym zespołem. Z kolei o Manuelu Akanjim najlepiej świadczy fakt, że gra regularnie w Manchesterze City – niczego więcej nie trzeba dodawać. Mnie – poza wszystkimi już wymienionymi Szwajcarami – podoba się też Fabian Rieder. Wcześniej nie bardzo wiedziałem, jak on gra; tu widzę, że idealnie wpasował się w koncepcję Yakina. Reasumując – tak, Szwajcarów stać na pokonanie Anglików. Ale jeśli nawet odpadną, nie będą robić tragedii. Ważniejsze jest to, że po kadencji Vladimira Petkovicia ta reprezentacja zrobiła już nie krok, ale dwa albo trzy do przodu!

QUIZ. Największe skandale Euro. Ile o nich wiesz?

Pytanie 1 z 9
Polska na Euro 2008 zremisowała mecz z Austrią po kontrowersyjnym rzucie karnym. Kto wtedy był sędzią?
Polacy wrócili z nieudanego Euro 2024. Kibice gorąco przywitali ich na lotnisku
Ryszard Komornicki

i

Autor: Cyfrasport Ryszard Komornicki
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze