– Obejrzałem mecz na spokojnie. Austria dużo lepiej rozpoczęła. Mentalnie nas to przygniotło. Potem 20 min ostatnie było lepsze, mieliśmy swoje sytuacje i udało się wykorzystać. Schodziliśmy do szatni z wynikiem 1:1 i było wszystko otwarte – wytłumaczył w pierwszych słowach na konferencji prasowej Paweł Dawidowicz.
Stoper reprezentacji nie krył, że widział krytykę po sobotnim występie w Berlinie. – Krytykę przyjąłem normalnie. Miałem takie doświadczenia już parę razy. Obrońca jest na rażony na to częściej. Fajne jest to, że w piłce nożnej jest następny mecz i można się poprawić. "Od zera do bohatera" - jak to mówią. Może zdarzyć się gorszy występ, ale ludzie z przypadku [w tej kadrze] się nie znajdują. Na Francję będziemy gotowi. Najbardziej szkoda tych prawdziwych kibiców, tych, którzy przyjechali pod nasz hotel. Byli i dopingowali. Była wiara w narodzie. I tego najbardziej szkoda, że to wszystko zgasło – dodał.
– Jak już było 2:1 dla Austrii, to szliśmy na maksa, a wiadomo, że czasem jak bardzo chcesz, to nie podejmujesz odpowiednich decyzji. Austriacy przeczekali ten moment, gdy zrobiły się większe przestrzenie na boisku. Każdy chciał bardzo mocno i potem może zabrakło tego cwaniactwa ogrania, by może potem spróbować zaatakować – tak Dawidowicz ocenił słabszą postawę w końcówce meczu.
Choć trafił do siatki, dając remis w konfrontacji z Austrią, to równie zawiedziony sobotnim meczem jest Krzysztof Piątek... – Na pewno jesteśmy smutni. Nie tak chcieliśmy zagrać. Chcieliśmy udowodnić, że coś znaczymy w tej grupie. Nie daliśmy radości kibicom, a czuć było niesamowitą atmosferę na stadionie i naprawdę szkoda. Uczucie po golu było niesamowite. Strzelić gola na takiej imprezie to spełnienie marzeń. Wolałbym jednak nie strzelić gola, ale być dalej w grze o wyjście z grupy – powiedział.
"Pio" również odniósł się do początku spotkania, w którym to Austriacy mocno przycisnęli i przede wszystkim objęli prowadzenie. – Zaskoczyli nas tym początkiem. Nasza pewność siebie spadała, nie mogliśmy się przeciwstawić. Potem my zrobiliśmy kocioł pod ich bramką. Po wyrównaniu poczułem, że możemy coś zrobić, że Austria się wycofuje. Weszliśmy dobrze w drugą połowę, ostatnie 30 minut niestety wyglądało jak wyglądało – wyznał.
– Trener przyszedł w trudnym momencie tej reprezentacji. Dał nam fajnego kopa, takiego wewnątrz drużyny. Nie wyszliśmy z grupy, ale jest przeświadczenie, że możemy zrobić coś więcej. Musimy iść tą obraną ścieżką, nie załamywać się – rzucił, dosyć ciekawie opisując grę reprezentacji Francji. – Francuzi trochę nonszalancko podeszli do tego Euro. Na pewno polegają na zawodnikach o niesamowitych umiejętnościach. Cała drużyna jest bardzo mocna i słabych stron trudno się doszukać – zakończył.