Meczowi w Berlinie na długo przed pierwszym gwizdkiem towarzyszyły emocje niekoniecznie sportowe. Turecki bohater potyczki 1/8 finału z Austrią, Merih Demiral, za celebrację jednej ze swych bramek „wilczym salutem” został przez UEFA zawieszony na dwa mecze Wywołało to gorące protesty w Turcji.
Swój sprzeciw wobec decyzji władz piłkarskich wyraził m.in. prezydent Recep Erdogan, który w ostatniej chwili zmienił swe plany i przyleciał na mecz do Berlina. Przed spotkaniem niemiecka policja rozwiązała marsz tureckich kibiców, zmierzający w stronę Stadionu Olimpijskiego, którego uczestniczy powtarzali gest Demirala. I tak jednak widzowie na całym świecie zobaczyli go na swych ekranach: fani tureccy zgromadzeni na trybunach demonstrowali go w trakcie odgrywania tureckiego hymnu.
Gorąco było także w strefie kibica, w której zgromadziło się kilkanaście tysięcy fanów obu drużyn. Eksplozja emocji nastąpiła w momencie zdobycia przez Holendrów drugiej bramki. W powietrzu między sympatykami obu drużyn zaczęły fruwać kubki z piwem, po chwili zaś rozpoczęła się regularna bójka. Nie było jej w stanie zapobiec kilkunastu pracowników ochrony, obecnych na miejscu. Policja pojawiła się z dużym opóźnieniem, już po końcowym gwizdku.
Noc na ulicach niemieckiej stolicy nie była spokojna. W okolicach stacji Berlin ZOO oraz Breitscheidplatz doszło do blokady ruchu przez kibiców tureckich. W trakcie manifestacji zaczęto skandować hasła propalestyńskie. Interwencja policji zakończyła się zatrzymaniem kilkunastu uczestników demonstracji.