Nożownik zaatakował w strefie kibica w Stuttgarcie!
Podczas Euro 2024 zdecydowanie częściej mówi się o sportowych emocjach, niż organizatorskich wpadkach, chociaż tych kilka się przydarzyło. Z pewnością bardzo słabo wygląda sprawa inwazji fanów na murawę, których oglądaliśmy już kilka, w dużej mierze podczas meczów Portugalii, ponieważ kibice najczęściej chcieli dostać się do Cristiano Ronaldo. Nie brakowało też niebezpiecznych sytuacji na ulicach – choćby przed meczem Polska – Holandia doszło do postrzelenia przez policję mężczyzny, który groził służbom i innym kibicom ostrym narzędziem oraz koktajlem mołotowa. Teraz doszło do kolejnego, niebezpiecznego incydentu i niestety, tym razem poszkodowane zostały osoby postronne.
Trzy osoby ranne, mogło skończyć się o wiele gorzej
Mecz Czechów z Turcją wywoływał niezwykle dużo emocji. Czesi musieli wygrać, jeśli chcieli awansować, Turkom wystarczył do tego tylko remis. Nasi południowi sąsiedzi mieli zdecydowanie bardziej utrudnione zadanie, bo od 20. minuty grali w dziesiątkę, a mimo to niemal do samego końca walczyli o zwycięstwo, ostatecznie tracąc gola pieczętującego ich porażkę 1:2 dopiero w samej końcówce. Gorąco było po końcowym gwizdku na samej murawie, ale niestety, jeszcze gorzej sprawy potoczyły się w strefie kibica w Stuttgarcie.
W wspomnianym miejscu, gdzie kibice zebrali się, by oglądać spotkanie doszło do ataku nożownika. Jak podaje „Bild”, doszło tam do sprzeczki między 25-letnim Syryjczykiem, a 19-letnim Niemcem oraz dwoma Turkami w wieku 38 i 60 lat. Syryjczyk w pewnym momencie sięgnął po nóż i ranił wspomnianą trójkę. Wszyscy trzej trafili do szpitala, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Napastnik z kolei został zatrzymany i aresztowany. Świadkowie twierdzą, że sytuacja była niebezpieczna także z innego powodu. – Coś się przewróciło. Usłyszeliśmy huk, który brzmiał jak strzał. Wszyscy jak szaleni rzucili się do wyjścia. Niektórzy byli kopani. Dzięki Bogu, że nikt się nie przewrócił, bo mogłoby to się skończyć tragicznie – przekazał jeden ze świadków w rozmowie z „Bildem”.