Robert Lewandowski we wtorkowy wieczór zdobył bramkę na czwartym kolejnym Euro. Kapitan reprezentacji Polski wpisywał się na listę strzelców w 2012, 2016, 2021 i 2024 roku. Tym razem jego bramka pozwoliła zdobyć biało-czerwonym jeden jedyny punkt, który wywalczyli przeciwko Francji w meczu o honor. Lewandowski podszedł do rzutu karnego i choć za pierwszym razem jego strzał został obroniony przez francuskiego bramkarza, "jedenastka" została powtórzona, bo Mike Maignan zbyt wcześnie opuścił linię bramkową. W powtórce Lewandowski się już nie pomylił.
Jednak zastrzeżeń, co do sposobu wykonania karnego przez Lewandowskiego było mnóstwo. Napastnik zatrzymywał się, podbiegał do piłki bardzo wolno i bramkarz musiał do ostatniej chwili czekać na ruch Polaka. Wielu ekspertom się to nie spodobało i podnoszono argument, że przepisy w tym zakresie muszą zostać zmienione. Ostro o Lewandowskim i wykonaniu karnego wypowiedział się były reprezentant Polski, Radosław Kałużny.
- Skończyło się na powtórce i na golu, ale to było kuriozalne i wręcz żałosne - wypalił były zawodnik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Uważam ze reprezentacja, szczególnie meczem z Holendrami, udowodniła, że potrafi grać bez Roberta. Kiedy wszedł w meczu z Austrią, nie było z nami lepiej. Nie popadajmy w skrajność i nie skreślajmy go z kadry, bo byłoby to absurdem, ale weźmy pod uwagę, że może on usiąść na ławce, zacząć na niej mecz - uważa Kałużny.
Listen on Spreaker.