Co prawda Michał Probierz na piątkowym spotkaniu z mediami starał się w optymistyczny sposób przedstawić wieści dotyczące stanu zdrowia kapitana Biało-Czerwonych, wiadomo jednak, że przeciwko „Pomarańczowym” zabraknie go na murawie Volksparkstadionu w Hamburgu. To oczywiście potężny cios dla naszej reprezentacji, choć… nie brak głosów, że na absencji „Lewego” świat się nie kończy
- Czas, by inni zawodnicy wzięli ciężar odpowiedzialności na swoje barki – powiedział Polskiej Agencji Prasowej były reprezentacyjny obrońca, Bartosz Bosacki. - To nie jest tak, że trener powołał 11 piłkarzy, reszta jest tylko „dowołanych” do kadry. Każdy z nich, który przyjechał na zgrupowanie, a teraz jest w Niemczech, musi być gotowy wyjść na boisko i zagrać – zaznacza.
Bartosz Bosacki pojechał na wielki turniej w ostatniej chwili i… przywiózł z niego dwa gole
Jego kariera jest zresztą ucieleśnieniem tych słów. Bosacki wspomniał swoją historię z mundialu w Niemczech w 2006 roku. Wówczas został powołany na turniej w ostatniej chwili, zastępując Damian Gorawskiego, u którego wykryto wadę serca. - Pamiętam, jak wszyscy mi mówili, że jadę na wakacje. A ja zagrałem dwa mecze i strzeliłem dwie bramki! - przywołał mecz Kostaryką, wygrany przez Polaków 2:1. - Szkoda, że one akurat nic nam nie dały… - uśmiechnął się smutno były stoper. Mimo wygranej, po wcześniejszych dwóch porażkach podopieczni Pawła Janasa zakończyli swój udział w mistrzostwach.
Bartosz Bosacki o kłopotach personalnych w naszej kadrze. „Idealny moment”
Smutku nie było jednak w jego głosie, gdy mówił o absencji Lewandowskiego. - Nie ma sensu płakać, trzeba szukać mądrych rozwiązań. Kontuzja Robertowi nie przytrafiła się na rozgrzewce przed meczem. Zawodnicy mieli dużo czasu, żeby oswoić się z tą sytuacją i być lepiej przygotowanym psychicznie – przypomniał. Odwołał się też do słów samego kapitana.
- Jakiś czasu temu Robert w jednym z wywiadów przyznał, żeby chciałby, by ktoś w końcu zdjął ciężar odpowiedzialności z jego barków, bo wszyscy ciągle patrzą na niego. Dlatego teraz jest chyba idealny moment, by ci młodsi piłkarze przejęli tę rolę. Niech odpowiedzialność rozłoży się na całą drużynę, na wszystkich zawodników, bez względu na to, czy ktoś gra pięć minut, czy 90 – zakończył Bartosz Bosacki.