„Super Express”: - Jak wrażenia po meczu z Holandią?
Roger Guerreiro: - Muszę przyznać, że bardzo mi się podobała gra „Biało-Czerwonych”, którzy wyszli bez kompleksów na wyżej notowanego rywala. Kilku minut zabrakło do remisu, ale myślę, że polska drużyna udowodniła sobie, ale także polskim kibicom, że nie jest skazana na ciągłą obronę i wybijanie piłki. Pamiętam mecze Polaków podczas mundialu w Katarze i w ostatnią niedzielę widziałem miłą odmianę stylu. Oczywiście, Holendrzy byli minimalnie lepsi, ale Polska naprawdę nie ma się czego obawiać. Po takim spotkaniu ich pewność siebie może tylko wzrosnąć.
- Przed EURO niewielu dawało Polsce szanse na sukces. Zdaniem wielu skład naszej grupy jest bardzo silny. Czy podziela pan tę opinię?
- Nikt jeszcze nie przegrał przed meczem. Pamiętam EURO na boiskach Austrii i Szwajcarii. W pierwszym meczu z Niemcami zagraliśmy zbyt bojaźliwie, potem ten nieszczęsny remis z Austriakami i porażka z Chorwatami, ale już tym pierwszym meczem źle się ustawiliśmy. Teraz też przegraliśmy, ale odczucie jest zupełnie inne. Polacy nie pękli i z Austrią powalczą o awans.
- Historia się powtarza. 16 lat temu również mecz z Austrią był decydujący.
- Można tak powiedzieć, chociaż wtedy z grupy awansować mogły tylko dwie drużyny, teraz w 1/8 mogą znaleźć się trzy drużyny. To duży komfort, ale do tego potrzebna jest wygrana. Ewentualna strata punktów może zamknąć temat dla Polaków.
Jerzy Dudek podsumował występ z Holandią. Tak legendarny bramkarz traktuje mecz z Austrią
- Kto pana pozytywnie zaskoczył?
- Najbardziej podobał mi się Zieliński, który świetnie dyrygował grą w środku pola. Poza tym na bokach szarpali Zalewski i Urbański, ale Polska dobrze wyglądała jako zespół. Długimi momentami „Biało-Czerwoni” mądrze się ustawiali wybijając argumenty z rąk Holendrów. Na twarzach zawodników „Oranje” dało się zauważać bezsilność i frustrację. Tym bardziej szkoda tej porażki, bo zacząć turniej od remisu z faworytem to byłoby coś.
- Jak zatem powinniśmy zagrać przeciwko Austrii?
- Tak jak z Holandią, grajmy swoje, nie kombinujmy. Ostatnie mecze reprezentacji potwierdzają, że ta drużyna umie i może grać w piłkę. Są w niej wirtuozi, jak Zieliński, Urbański, czy Lewandowski, ale są też tacy od „czarnej roboty” jak Romanczuk, czy Salamon. To dobrze zbilansowany zespół, który wie czego chce z dobrym trenerem na ławce rezerwowych.
- Pan grał w ekstraklasie przeciwko drużynom Michała Probierza. Jak wspomina pan te spotkania?
- Pamiętam mecze Legii z Jagiellonią i każdy z nich był bardzo trudny. Jagiellonia dobrze się broniła, wyprowadzała kontry, a obecny selekcjoner umiejętnie szafował potencjałem. Teraz ma zdecydowanie lepszy zespół, który najpierw wygrał baraże, a ostatnio napędził strachu Holandii.
- Wróćmy do EURO 2008. Jak wspomina pan tamten turniej?
- Przede wszystkim bardzo miło, chociaż sportowo mogło być lepiej. Jak już wspomniałem, myślę, że zabrakło nam śmiałości i odwagi w starciu z Niemcami. Wyszliśmy przestraszeni, co rywal później wykorzystał. Później mecz z Austrią, w którym długo prowadziliśmy, ale w końcówce padła bramka wyrównująca. Z Chorwacją potrzebowaliśmy wygranej, ale ten mecz po prostu był słaby w naszym wykonaniu.
- Po turnieju mówiło się, że na EURO nie zawiódł tylko pan i Artur Boruc. Jak wtedy odnosił się pan do tych rewelacji?
- Wygrywamy i przegrywamy jako drużyna i przegrywamy. Zawsze tak było i zawsze tak jest. Piłka nożna to sport zespołowy i on jest najważniejszy.
- Jak zapamiętał pan spotkanie z Austrią?
- Szczególnie, ten gol był czymś wyjątkowym. Zdobyłem pierwszą bramkę dla reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy, a to duża sprawa. Szkoda tylko, że to trafienie nic nam nie zapewniło. Ostatecznie zremisowaliśmy po golu straconym w ostatnich minutach.
- Wokół tamtego rzutu karnego narosło mnóstwo kontrowersji. Jak po latach zapatruje się pan tamtą sytuację?- Z perspektywy czasu patrzymy na to zupełnie inaczej. W tamtym spotkaniu Austria na pewno nie była gorsza od nas i patrząc obiektywnie remis był wynikiem zasłużonym. Oczywiście, bolały same okoliczności, bo to zawsze gol stracony w końcówce.
- Długo był pan obrażony na sędziego Howarda Webba?
- W pierwszej chwili byłem wściekły, ale niestety w tamtej sytuacji miał podstawy, aby podyktować rzut karny.
- Czy Polacy wygrają z Austrią?
- Jestem o tym przekonany. Wygrana potwierdzi dobrą dyspozycję i dodatkowo napędzi zespół przed kolejnymi meczami.