Polscy siatkarze przegrali z niesioną ogłuszającym dopingiem Francją 0:3 w finale turnieju olimpijskiego na igrzyskach Paryż 2024. "Trójkolorowi" zagrali świetny mecz i obronili złoto w wypełnionej po brzegi Paris Sud. Biało-Czerwoni mieli swoje szanse, prowadzili w kolejnych setach, ale w kluczowych momentach oddawali inicjatywę Francuzom.
- Nie chcę już analizować tego spotkania. Przegraliśmy, ale mamy srebro i cieszmy się tym. 48 lat nie mieliśmy medalu na igrzyskach olimpijskich. Oczywiście można oceniać to spotkanie mówić, że nie zagraliśmy jakiegos fantastycznego meczu. Francja zagrała solidnie i była lepsza, ale ja bym się już odciął od tego i skupił się na tym co mamy na szyjach. A wisi na nich srebro igrzysk olimpijskich. Bądźmy dumni z tego co osiągnęliśmy, bo to coś wielkiego - przekonywał Kamil Semeniuk.
Nasz przyjmujący docenił klasę rywali i podkreślał, że duże znaczenie miało też wsparcie żywiołowo dopingujących gospodarzy francuskich kibiców. - Francuzi zagrali dobrze, ale myślę, że potrafią grać jeszcze lepiej. Mieliśmy momenty żeby przełamać rywala w kontrze i wyjść na większe prowadzenie. Nie zrobiliśmy tego, a Francuzi przy pełnej kibiców hali też się fajnie nakręcali. Ten głośny doping w ważnych momentach dodawał im skrzydeł i ciężko było z nim grać - analizował Kamil Semeniuk, a na koniec znów dodał, że mimo goryczy porażki trzeba doceniać sukces, który udało się w Paryżu osiągnąć. - Celebrujmy to co mamy, bo ciężką drogę przebyliśmy, aby się tutaj znaleźć i aby zdobyć ten upragniony medal po tak długim czasie. To srebro coraz lepiej smakuje. Oczywiście po przegranym finale był niedosyt i boli, że nie udało się zdobyć złota, ale słowa "wicemistrz olimpijski" brzmią i tak dobrze. Przed tymi igrzyskami to srebro wziąłbym w ciemno. I myślę, że każdy z nas prędzej czy później zacznie to doceniać - dodał Semeniuk.