Na igrzyskach Paryż 2024 utytułowana Karolina Naja w konkurencji K-4 zajęła z koleżankami 4. miejsce. W K-2 razem z Anną Puławską nie weszły nawet do finału. Trzy lata temu z Tokio wróciła ze srebrem i brązem. Teraz wraca z niczym. - Na pewno jest nam zdecydowanie bardzo ciężko przyjąć to, co się wydarzyło. Niestety okazało się, że nie ten dzień i nie to miejsce - mówiła Karolina Naja.
- Czułyście tutaj, że forma jest dobra?
Karolina Naja: Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Rywalki bardzo dobrze się przygotowały. Niektóre reprezentacje, które w ostatnich dwóch latach sobie nie radziły z nami, tutaj odbiły bardzo mocno piłeczkę. Widać to było choćby po występach kajakarek węgierskich. Nowa Zelandia również budowała te teamy trzy lata i można je za to podziwiać. Ciężko przyjąć to co się wydarzyło. Nie jest to łatwy moment w karierze sportowca. Jednak już dzisiaj też powiedziałam do Ani Puławskiej, że statystycznie patrząc na te najtrudniejsze momenty w całej naszej karierze, to jest ich tak naprawdę niewiele. I to jest na pewno pocieszające. I te igrzyska nie świadczą o nas jako o sportowcach, czy przede wszystkim jako o kobietach. Liczy się całokształt który budowałyśmy przez lata. Jednak na pewno ciężko nam to przyjąć. Jednak taki jest sport i też wiemy, z czym on się wiąże.
Anna Puławska: Tak jak powiedziała Karolina, rywalki odrobiły bardzo dobrze lekcje. Myślę, że jeżeli chodzi o kajakową czwórkę, nie mamy tutaj zarzutów. Jeśli chodzi o dwójkę, będę się czepia warunków, które dzisiaj tutaj panowały i które nam niestety nie sprzyjały. Na pewno nie pomogły nam pokazać tej formy, którą zbudowałyśmy. Trzeba iść dalej i pogodzić się z tym co dzisiaj się wydarzyło.
- Narzeka pani na warunki. O co konkretnie chodzi?
- Anan Puławska: Na pewno o wiatr, który nam nie sprzyjał. Na półfinale po 250 metrach złapałyśmy taką falę, która nas wciągnęła i niestety nie potrafiłyśmy się z niej już wydostać. I tak jak naprawdę po momencie wciągnięcia przez tą falę już nic więcej nie mogłyśmy tam zrobić.
- Pani Karolino, czy pani chce się dalej jeszcze ścigać do kolejnych igrzysk?
Karolina Naja: - Wcale nie muszę na to pytanie odpowiadać, ponieważ sama jeszcze nie wiem, co czuję i co będę chciała robić. Zbyt daleko kolejnych igrzysk, żeby sięgnąć aż w tej chwili obecnej w dniu dzisiejszym myślami, co będę chciała robić za cztery lata. Myślę, że nikt kto tutaj stoi nie odpowie na to pytanie.