Jakub Kochanowski nie krył wzruszenia po awansie polskich siatkarzy do finału igrzysk Paryż 2024. Już w sobotę o godz. 13 Biało-Czerwoni powalczą o olimpijskie złoto z z broniącą tytułu Francją. - Łzy nas wszystkich pokazują, jak się czuliśmy po ostatniej piłce półfinału. Zrobiliśmy coś wielkiego, ale turniej się nie skończył. Zapewniliśmy sobie medal na imprezie, która jest najważniejsza dla każdego sportowca i to jest coś wielkiego - powiedział środkowy Jakub Kochanowski. - To, w jaki sposób wróciliśmy do meczu i wygraliśmy go, pokazuje, że nie ma czegoś takiego dla nas jak limit. Myślę, że następny mecz będzie tak samo trudny, jak niej trudniejszy, ale już tyle razy pokazaliśmy charakter. Zrobimy wszystko, żeby utrzymać takie podejście. Ciężko mi teraz przypomnieć wszystkie mecze, które rozegrałem, ale myślę, że jest to jeden z większych comebacków w ogóle w historii naszej polskiej reprezentacji - dodał Kochanowski.
Niestety polską drużynę prześladują kontuzje. Z urazem stawu skokowego walczył Tomasz Fornal. Podobna kontuzja wykluczyła z gry Mateusza Bieńka, a w starciu z USA bolesnych urazów doznali Paweł Zatorski (bark) i Marcin Janusz (plecy).
- Mamy trochę pecha na tych igrzyskach, nie będę wam ściemniał, że nas to nie obchodzi, bo nie jest łatwo jak obserwuje się po kolei jednego, drugiego, trzeciego kolegę, który ze łzami w oczach schodzi z parkietu, z treningu, z meczu przez jakąś kontuzję, ale na wszystkich poprzednich edycjach igrzysk wszystko szło jak po sznurku i zawsze się to kończyło w ćwierćfinale, a na tych igrzyskach w Paryżu cały czas mamy pod górkę i cały czas brniemy dalej. Bartek Kurek powiedział, że drużyna musi wiele przecierpieć, żeby osiągnąć razem coś wielkiego i jeżeli my nie przecierpieliśmy najwięcej ze wszystkich, to ja mam jakieś błędne informacje - komentował Jakub Kochanowski.