Przy stanie 1-1 i 13:9 dla USA polscy kibice wstrzymali oddech, gdy w trakcie akcji w obronie Paweł Zatorski zderzył się z rozgrywającym Marcinem Januszem i upadł na parkiet z wielkim grymasem. "Zator" długo nie był w stanie wstać i natychmiast został otoczony przez służby medyczne. Te zajęły się jego barkiem. Wydawało się, że nasz libero będzie musiał opuścić boisko, ale po interwencji wrócił do gry o walczył do samego końca!
Trener Nikola Grbić zdradził po meczu, że kiedy Paweł Zatorski leżał i cierpiał, zaczął już przygotowywać Kamila Semeniuka do roli libero. To on zastąpiłby "Zatora", gdyby ten musiał opuścić boisko. Na szczęście zmiana nie była konieczna.
- Było naprawdę źle. Nie miałem nigdy wcześniej takiego urazu. Do tej pory nie czuję dwóch palców. Po tym zderzeniu każde dotknięcie piłki nie było łatwe, ale wiedziałem też, że gdybym zszedł raz z boiska, to już bym pewnie na nie nie wrócił - mówił po meczu Paweł Zatorski. Czy bark został wybity? - Nie potrafię tego ocenić. Mam nadzieję, że jest na swoim miejscu. Obstawiam, że mógł się na chwilę wydostać, ale myślę, że to jest pytanie do naszego sztabu. Ja wiem, że jestem pod opieką fantastycznych ludzi, w których bardzo wierzymy i którzy zawsze nam bardzo pomagają - kontynuował "Zator". - Przepełniają nas wielkie emocje, ale wiemy też, że wciąż jeden krok przed nami do zrobienia. Dlatego musimy szybko zejść na ziemie i pozbierać do kupy, bo przeżywaliśmy dzisiaj dużo trudnych chwil. Mam nadzieję, że zbierzemy się po raz kolejny i powalczymy o złoto - stwierdził nasz libero.