Róża Kozakowska już w pierwszej próbie rzuciła maczugą na odległość 31,30 metrów, o ponad 2,5 m bijąc własny rekord świata w klasie F32. Był to wynik dający reprezentantce Polski złoty medal igrzysk paraolimpijskich. Kozakowska rzut okupiła kontuzją braku, a jak sama mówiła, ból był nie do zniesienia. - Ból był potworny. Wiem o bólu wszystko, ale ten nawet mnie zaskoczył. Mimo wszystko postanowiłam rzucić jeszcze raz, bo bałam się, że zawiodę wszystkich tych, którzy mi kibicują, pomagają mi i są ze mną. Rzuciłam jeszcze raz, choć ledwo mogłam utrzymać maczugę - powiedziała Kozakowska.
Wielki dramat polskiej zawodniczki
- To zwycięstwo to dla mnie radość nie do opisania. To dla mnie źródło życia! Cieszę się, że będę znów mogła usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego - mówiła tuż po zwycięstwie. Niestety... reprezentantce biało-czerwonych nie będzie dane usłyszeć polskiego hymnu na igrzyskach w Paryżu. Po północy nadeszły fatalne wieści dla Kozakowskiej, która została ostatecznie zdyskwalifikowana, a jako podstawę prawną podano przepis R6.16.1, który oznacza nieprawidłowy sprzęt.
Protest złożyła brazylijska federacja, o czym informują media z Kraju Kawy. Podstawą złożenia protestu było zmienienie krzesła Polki, a sprzęt miał być używany nieprawidłowo. To jeszcze nie jest ostateczne rozstrzygnięcie i wyniki mogą ulec zmianie, bo polska ekipa miała złożyć protest i na jego rozstrzygnięcie nieco poczekamy. Niemniej cała sytuacja może zakończyć się wielkim dramatem reprezentantki Polski.