Na jaw wychodzą informacje w sprawie prezesa PKOl, Radosława Piesiewicza. Według ustaleń Radia Zet, Piesiewicz i jego rodzina korzystali z usług VIP na lotnisku Chopina w Warszawie. Po raz ostatni miało mieć to miejsce przed wylotem do Paryża, na igrzyska olimpijskie. Zamawiającym usługę jest Polski Komitet Olimpijski, który rozlicza usługę w ramach umowy barterowej z Polskimi Liniami Lotniczymi. Według ustaleń dziennikarzy, koszt usługi VIP wynosi 1,6 tysięcy złotego za pierwszą osobę i tysiąc złotych od kolejnych podróżyjących. Na podobne warunki nie mogli liczyć polscy olimpijczycy, tylko zdaniem dziennikarzy, Piesiewicz i jego najbliżsi.
Radosław Piesiewicz na celowniku. Korzystał z tego, z czego olimpijczycy nie mogli
Dzięki usłudze VIP, Piesiewicz i jego rodzina mieli nie spędzać czasu z innymi podróżującymi w hali odlotów i przylotów. Mieli mieć dedykowany sobie ekskluzywne pomieszczenie, gdzie podawane są posiłki, a do samolotu odjazd odbywa się pomocą limuzyny. Innymi przywilejami są dyskrecja przy kontroli celnej i bagażowej. Umowa między PKOl a PPL zawarta została, aby pomóc sportowcom w podróżach, jednakże jak podają dziennikarze Radia Zet, z usług VIP nie korzystał ani jeden reprezentant Polski, a Piesiewicz i jego rodzina.
- Według naszych informatorów w dokumentach PPL zostały zapisane jako realizacja umowy barterowej z PKOL. Z saloników VIP nie korzystali za to sportowcy wylatujący na olimpijskie zmagania - podkreśla Radio Zet.