Arminia Bielefeld - Bayern Monachium 0:3 (0:2)
Bramki: Laursen 12' (s.), Gnabry 45+8, Musiala 85'
Kartki: Kunze - Nianzou, Kimmich
Arminia: Ortega - Ramos, Pieper, Nilsson, Laursen (39. Bello) - Prietl, Kunze (45+4 Vasiliadis) - Wimmer, Schopf (74. Castro), Okugawa - Serra (74. Hack)
Bayern:Neuer - Pavard, Nianzou (46. Stanisić), Upamecano, Davies - Kimmich, Goretzka - Sabitzer (61. Sane), Mueller (61. Musiala), Gnabry (88. Vidović) - Lewandowski (88. Choupo-Moting)
Bayern Monachium do rywalizacji z Arminią Bielefeld przystępował w nie najlepszych nastrojach. Wszystko ze względu na niespodziewane odpadnięcie z Ligi Mistrzów. W miniony wtorek Bawarczycy zremisowali u siebie z Villarreal, co promowało zespół z Hiszpanii. Brak Bayernu w półfinale Champions League to gigantyczna sensacja.
Podopieczni Juliana Nagelsmanna bolesny cios chcieli zrekompensować sobie w starciu w ramach Bundesligi. Od początku meczu w Bielefeld dominowali mistrzowie Niemiec, a gospodarze bronili się całą drużyną przed własnym polem karnym. Bayern wynik otworzył w 10. minucie, kiedy to pechowo interweniował Jacob Laursen.
Duńczyk wepchnął piłkę do własnej siatki. Kolejne minuty również należały do Bayernu, który właściwie nie schodził z połowy Arminii. Gospodarze postraszyli rywali dopiero w 43. minucie, kiedy to Masaya Okugawa przelobował Manuela Neuera i piłka wpadła do siatki. Po analizie VAR uznano jednak, że Japończyk był na pozycji spalonej.
Monachijczycy w pierwszej połowie dołożyli jeszcze drugie trafienie. W doliczonym czasie gry świetnym zagraniem popisał się Joshua Kimmich, który posłał piłkę miękkim podaniem za linię obrońców. Skorzystał z tego Serge Gnabry, który umieścił piłkę w bramce Arminii. Pierwotnie sędziowie wskazali pozycję spaloną Niemca, ale VAR anulował tę decyzję.
Po zmianie stron intensywność gry zdecydowanie spadła. Bayern nie naciskał już tak mocno, jak miało to miejsce w pierwszej połowie. Natomiast nieco odważniej starała się atakować Arminia, jednak niewiele z tego wynikało. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Jedną z nich wykorzystali jednak monachijczycy.
W 85. minucie piłkę w polu karnym dostał Robert Lewandowski. Polak nie miał możliwości oddania strzału, ale wypatrzył wbiegającego na piąty metr Jamala Musialę. Niemiec nie miał większych problemów, aby umieścić piłkę w siatce z najbliższej odległości.