Bayern Monachium - SC Freiburg 2:1 (1:0)
Bramki: Goretzka 30, Lewandowski 75 - Haberer 90+3
Żółte Kartki:
Bayern: Neuer - Sule, Upamecano, Hernadez (84. Nianzou), Davies - Kimmich, Goretzka (70. Tolisso) - Coman (66. Gnabry), Mueller (71. Musiala), Sane (84. Choupo-Moting) - Lewandowski
Freiburg: Flekken - Gulde (80. Demirović), Lienhart, Schlotterbeck - Kubler (80. Sildilla), Eggestein (72. Haberer), Hofler, Gunter - Jeong (59. Schade), Grifo - Holer
Ekipa Freiburga to jak na razie jedna z największych niespodzianek obecnego sezonu Bundesligi. Podopieczni Christiana Streicha w ciągu pierwszych 10. kolejek wygrali sześć spotkań i zremisowali kolejne cztery, pozostając jedyną drużyną w lidze, która nie przegrała jeszcze swojego meczu. Ale prawdziwym testem dla tego zespołu było sobotnie spotkanie z Bayernem Monachium, który pędzi po kolejny mistrzowski tytuł.
Od pierwszych minut spotkania widać było jednak, że Freiburg nieprzypadkowo miał zero porażek przed starciem z Bawarczykami. Gospodarze mieli kłopoty, aby przedrzeć się przez obronę rywali i nie do końca mogli zepchnąć ich do defensywy. Choć podopieczni Juliana Nagelsmanna próbowali budować ataki pozycyjne, niewiele z nich wynikało. A jeśli już to na posterunku był Mark Flekken.
Gospodarze obronę rywali przełamali jednak w 30. minucie rywalizacji. A uczynił to Leon Goretzka, który wykończył składną akcję zespołu i dał prowadzenie Bayernowi. Po straconej bramce Freiburg starał się zaatakować przeciwników i nawet długimi fragmentami rozgrywał ataki pozycyjne na połowie monachijczyków. Dogodnych sytuacji do wyrównania jednak nie mieli.
Po zmianie stron Bayern nieco bardziej kontrolował spotkanie. Miał więcej okazji do podwyższenia prowadzenia. Goretzka dwukrotnie był bliski kolejnego gola w spotkaniu. Najpierw trafił jednak w słupek, a następnie po jego strzale piłka musnęła poprzeczkę. W 75. minucie wydawało się, że Bayern o wynik spotkania może być już spokojny.
Wówczas na listę strzelców wpisał się Robert Lewandowski, który wykorzystał podanie Leroy'a Sane i wepchnął piłkę do bramki z czterech metrów i zdobył 60. bramkę w tym roku kalendarzowym. Freiburg do końca walczył o punkt. W doliczonym czasie gry do siatki Bawarczyków trafił nawet Janik Haberer, ale gościom nie starczyło czasu na doprowadzenie do wyrównania.