Lewandowski po spotkaniu z Borussią nie krył już rozczarowania. Jego ciągnąca się nieskuteczność przypada na okres, gdy Robben wrócił do gry. Po końcowym gwizdku jeden z dziennikarzy pozwolił sobie nawet na żart. - Wygląda na to, że wasza współpraca wygląda całkiem dobrze - wypalił Niemiec, co Polak spuentował jednoznacznie. - Całkiem dobrze? - zapytał, uśmiechnął się, po czym odszedł byle dalej od kamer. Trudno się naszemu reprezentowi dziwić. Robben ponownie rozgrywał w sobotę swój własny mecz i Lewy przepychający się w polu karnym wydawał się dla niego tylko kolejnym rywalem na drodze do strzelania gola. 32-letni piłkarz oddał w tym meczu aż 5 strzałów. Dla porównania Lewandowski ledwie 2. Żadnego po podaniu swojego partnera z ataku.
Wygląda na to, że Carlo Ancelottiego czeka gaszenie sporego pożaru. Dwie indywidualności wyraźnie za sobą nie przepadają. Jeden drugiemu bardziej przeszkadza, niż pomaga. I trudno nie dostrzec, że podobna sytuacja dłużej już trwać nie może. Tym bardziej, że traci na tym cała ekipa Bawarczyków. Włodarze monachijczyków będą więc musieli znaleźć rozwiązanie. Prawdopodobnie transfer jednego z solistów. I trudno się spodziewać, że będzie nim akurat Lewandowski. Młodszy, droższy, skuteczniejszy.
A Robben, jak to Robben. Kogo by nie miał za partnera, kolegami nie będą. Tak było w Chelsea, w Realu, w Bayernie czy reprezentacji Holandii, gdzie przez lata 32-latek bił się o pozycję z Robinem Van Persiem.