W meczu z Schalke "Lewy" miał dwie dobre sytuacje, których nie wykorzystał (jeszcze lepsze zmarnował Goetze). - Trener potraktował to spokojnie, nie miał pretensji o te niewykorzystane sytuacje - zapewnia Lewandowski.
"SE": - To trochę zaskakujące, bo Juergen Klopp jest chyba cholerykiem. Podobnie zresztą jak Franciszek Smuda w reprezentacji...
Robert Lewandowski: - Gdy jestem na boisku, to nie dostrzegam tego, co oni robią podczas meczów. Widzę to dopiero na powtórkach, w telewizji. Ale to dobrze, że trener "żyje" na ławce, to działa pozytywnie na piłkarzy. Trener Klopp jest impulsywny, ale po meczu potrafi wesprzeć, pocieszyć, gdy się nie uda jakieś zagranie. Dostrzega również, gdy piłkarz walczy w defensywie, odbiera rywalom piłkę.
- Klopp stawał w pana obronie, gdy niemieckie gazety naśmiewały się po niewykorzystanych sytuacjach. A Smuda zganił pana za niewykorzystaną sytuację w meczu z Grecją...
- Nie lubię komentować czegoś, co ktoś powiedział w gazecie. Na pewno wsparcie trenera jest ważne. Trener Klopp rozmawia z zawodnikami, wyjaśnia, co jest do poprawienia. A gdy nie idzie, to przekonuje, że w następnym meczu się przełamiesz i strzelisz gola. Tak było też w przypadku Bariossa, gdy nie mógł długo strzelić gola w tamtym sezonie. Ale Klopp stawiał na niego. Na pewno to jest lepsze niż docinki ze strony trenera. Chyba tak myśli każdy piłkarz. Jeśli trener podtrzymuje zawodników na duchu, czują się pewniej na boisku, nie boją się zaryzykować.
- A jak to jest z trenerem Smudą?
- W Lechu było o to wsparcie ciężko, ale teraz jest lepiej i trener wysłuchuje nas. Może w Lechu inaczej to odbierałem, bo byłem młodszy?
Myślę, że trener Smuda wie, że powinien rozmawiać z piłkarzami. Bo mówimy po to, żeby coś poprawić w drużynie. A czy trener zmieni coś, to już zależy od niego.
- A co pan by zmienił?
- Myślę, że w meczach z Francją i Argentyną zagraliśmy w miarę przyzwoicie taktycznie i stanowiliśmy kolektyw. Potrzeba nam więcej konsekwencji i powrotu kontuzjowanych piłkarzy, szczególnie z defensywy.
- Manuel Arboleda powinien w niej grać czy nie?
- Gdy byłem w Lechu, Arboleda był trochę ciężkim typem, jeśli chodzi o pozaboiskowe sprawy. Czasami trzeba było go utemperować, gdy coś mówił w szatni przy trenerze.
- Co na przykład?
- Że on to dobrze grał, a reszta piłkarzy nie. Było to trochę chamskie. Moim zdaniem nie powinno się takich rzeczy mówić przy trenerze i pozostałych kolegach. Choć myślę, że nagonka na Arboledę wzięła się stąd, że gdy on gra twardo, to wszystko jest OK. A gdy jego ktoś fauluje, to mięknie i krzyczy. Piłkarz grający twardo powinien się liczyć z tym, że rywale przeciwko niemu też będą grali twardo.