- Od teraz rzuty karne są dla "Lewego". Ja muszę trochę potrenować - mówił Mueller przed finałem Puchar Niemiec. W tym sezonie zmarnował już kilka "jedenastek", a tę najważniejszą w półfinale Ligi Mistrzów z Atletico Madryt. Nic dziwnego, że w nadchodzącym meczu z Borussią nie chce brać na siebie odpowiedzialności. Jeśli oczywiście dojdzie do takiej sytuacji. Lewandowski zareagował na słowa Muellera uśmiechem, ale sam wolał się skupić na ocenie swojego byłego klubu.
- BVB pokazało w tym sezonie, że są bardzo mocni. Przy odrobinie szczęścia zagraliby w środę w finale Ligi Europy. Nie możemy sobie pozwolić na błędy. Musimy być w najwyższej formie. Oba zespoły mają doskonałych napastników, a różnice są bardzo niewielkie. O zwycięstwie zadecydują szczegóły - ocenił polski napastnik, który pewnie po cichu liczy na rzut karny w finale. Wtedy sprawdzi, czy Mueller sobie tylko żartował, czy też rzeczywiście odda mu piłkę przed strzałem. A Niemiec to znany dowcipniś!