Ach, cóż to był za sezon - chyba tylko w takie słowa Lewandowski może ubrać to, co z jego udziałem miało miejsce w kampanii 2019/2020. Drużynowo polski zawodnik zgarnął w barwach Bayernu Monachium wszystko co było do zgarnięcia. Wisienkę na torcie stanowi fakt triumfu w Lidze Mistrzów, na czym snajperowi tak bardzo zależało przez wszystkie lata kariery na najwyższym światowym poziomie. A do tego dochodzi naturalnie szereg osiągnięć indywidualnych.
Leo Messi dostał KARĘ FINANSOWĄ. Jak ujrzysz tę kwotę to po prostu PADNIESZ!
"Lewy" nie miał na siebie mocnych w Bundeslidze i zasłużenie zgarnął koronę króla strzelców. W obecny sezon wszedł natomiast z jasnym zamiarem powtórzenia tego wyniku i obrony wyróżnienia. Dotychczas trafił w ligowych meczach już 12 razy, ale nie wystarczyło to na wypracowanie spokojnej przewagi. Głównym rywalem Polaka jest bowiem norweski gwiazdor Borussii Dortmund, Erling Haaland, który na listę strzelców wpisał się w Niemczech już 10-krotnie.
Teraz jednak snajper ze Skandynawii musi się zatrzymać. Jak poinformował trener dortmundczyków, Lucien Favre, piłkarz boryka się z naderwanymi włóknami mięsniowymi, co oznacza od czterech do sześciu tygodni przerwy. W roku 2020 gracz już zatem na murawie się nie pojawi. A to niespodziewana, a zarazem wielka szansa dla Roberta Lewandowskiego, aby wykorzystać ten okres i strzelić nieco bramek, odskakując znacznie swojemu głównego konkurentowi w walce o koronę króla strzelców Bundesligi.