Polak był wszędzie. Na prawym skrzydle, w środku, dublował napastników, a jak było trzeba, to i asekurował Łukasza Piszczka (28 l.) na prawej stronie obrony. Dryblował, strzelał i wystawiał piłkę kolegom. I co najważniejsze, zdobył dwa gole. Pierwszego w 18. minucie, kiedy pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu na Piszczku. Trzy minuty później znów w roli głównej wystąpił Kuba, który na drugą bramkę zamienił podanie od Mario Goetze.
Równie duże brawa za wczorajszy mecz należą się Piszczkowi, który kapitalnie szarżował prawą stroną boiska, i Robertowi Lewandowskiemu (25 l.), który starał się, szukał piłki i długo, bo aż do 87. minuty, czekał na swoją bramkę . Ale kiedy już trafił, to był gol filmowej urody. Po jego piekielnie mocnym strzale z 10 metrów piłka o mało nie rozerwała siatki rywali. Bramka z Norymbergą była już 12 golem "Lewego"w tym sezonie Bundesligi.