- Nikt nie powinien się dziwić, że zdobyłem takiego gola, bo przecież kilkanaście dni temu mówiłem w "Super Expressie", że przymierzam się do zdobycia bramki, o której będzie mówił cały świat. Ta przewrotka to jeszcze nie to, chcę zrobić coś jeszcze bardziej efektownego, ale gol z Lechem pokazuje, że idę w dobrą stronę - mówi z uśmiechem największy gwiazdor Lechii, któremu piękne trafienie przewidziała... żona Aichata.
- Kiedy wychodziłem z domu na mecz, żona powiedziała, że ma przeczucie, iż strzelę piękną bramkę. A tuż przed tym rzutem rożnym, po którym trafiłem, powiedziała do domowników, że w tej akcji albo trafię głową, albo przewrotką! Ona jest niesamowita, już nieraz przewidziała takie rzeczy! - ekscytuje się napastnik Lechii, który we wrześniu po raz drugi został ojcem.
- To pierwsze zwycięstwo Lechii od momentu narodzin mojej drugiej córki, więc należy jej się dedykacja. Ale korzystając z okazji, chcę też "oddać" tego gola i wygraną zmarłemu Dawidowi. To był nasz wielki kibic, nigdy o nim nie zapomnimy - zapewnia Traore, który sporządził dla "SE" krótki ranking swoich najładniejszych goli.
- Na pierwszym miejscu stawiam gola z Lechem, a na drugim inną bramkę z przewrotki. Strzeliłem ją w barwach Rosenborga w eliminacjach Ligi Mistrzów, w meczu z Astaną z Kazachstanu. Trzecie miejsce to trafienie w lidze marokańskiej, w barwach Raja Casablanca. To był szalony gol, przedryblowałem wtedy czterech rywali i bramkarza - opowiada reprezentant Burkina Faso.
Po meczu z Lechem Traore zabrał piłkę na pamiątkę, choć niepisana reguła mówi, że zawodnik bierze futbolówkę wtedy, gdy ustrzeli hat tricka. - To prawda, ale ten gol był tak wyjątkowy, że chciałem mieć po nim jakąś pamiątkę. To pierwsza taka piłka w mojej kolekcji, jednak nie mam wątpliwości, że będą kolejne - obiecuje piłkarz, któremu kontrakt z Lechią kończy się 31 grudnia.
Jeśli Traore dalej będzie tak strzelał, to szanse na jego pozostanie w Gdańsku będą bliskie zera.