Razack Traore (24 l., Lechia Gdańsk)

i

Autor: archiwum se.pl

Abdou Razack Traore: Wierzę w tytuł dla Lechii, niech Bóg wam pomoże go zdobyć

2019-03-07 22:57

Abdou Razack Traore (30 l.), napastnik z Burkina Faso, gra obecnie w tureckim Konyasporze, ale z dużym sentymentem wspomina grę w Lechii Gdańsk. Niegdyś jeden z najlepszych i najbardziej efektownych piłkarzy polskiej ligi (64 mecze i 25 bramek) nie wyklucza zresztą powrotu nad polskie morze. Na razie jednak walczy o miejsce w europejskich pucharach.

„Super Express”: - Wprawdzie od twojej gry w Lechii Gdańsk minęło już parę ładnych lat, ale… Śledzisz wciąż wyniki zespołu z Gdańska, wiesz, które zajmuje miejsce w tabeli?
Abdou Razack Traore: Oczywiście, że śledzę. Lechia jest na pierwszym miejscu w lidze. Jak dla mnie, to miejsce jest bardzo dobre, nic się tu już nie musi zmieniać (śmiech). Życzę Lechii tytułu i wierzę, że jest w stanie po to mistrzostwo sięgnąć. Oczywiście, od moich czasów dużo się w drużynie zmieniło, są zupełnie nowi piłkarze i fajnie, że tak dobrze udało się to poukładać. Mogę zapewnić, że tu, w Turcji, mocno trzymam kciuki za Lechię.

- Kilkanaście dni temu gruchnęła plotka, że możesz wrócić do Lechii, że miałeś ofertę wypożyczenia do końca sezonu z Gdańska. To prawda?
- Żadna tego typu informacja do mnie nie dotarła. To, co krążyło, trzeba nazwać plotką i tyle w tej sprawie.

- Zagrałeś w Lechii wiele dobrych meczów, strzeliłeś sporo bramek, niektóre bardzo efektowne. Co ci najbardziej utkwiło w pamięci z tego polskiego okresu?
- Zdecydowanie mój ostatni mecz dla Lechii, a w zasadzie to co było potem. Wielu kibiców prosiło mnie, przekonywało, żebym został. To było bardzo miłe, wzruszające, było dowodem, że coś dobrego dla klubu zrobiłem. To moment, który mocno mi utkwił w pamięci i który na pewno, po zakończeniu kariery, będę wspominał z dużym sentymentem.

- A poza piłką? Były jakieś szczególne momenty w Gdańsku?
- Bardzo podobało mi się, schlebiało mi wręcz, że często byłem rozpoznawany na mieście i traktowany bardzo fajnie, jako ktoś, kto robi tam coś dobrego. Utkwił mi w pamięci zwłaszcza pewien… kurs taksówką. Kierowca był wielkim kibicem Lechii, był bardzo zadowolony, że wsiadłem akurat do niego. Kategorycznie odmówił przyjęcia zapłaty, mówił, że to dla niego wielka przyjemność mnie podwieźć. I już nie chodzi tylko o to, że nie chciał pieniędzy, ale o to, że przez cały kurs czułem się naprawdę jako ktoś ważny i doceniany (śmiech).

- Najładniejsza bramka, którą strzeliłeś w barwach Lechii?
- Gol przewrotką, w meczu z Lechem Poznań. Gdybym miał usiąść i odtworzyć sobie moje bramki dla Lechii, to zacząłbym właśnie od tej. To był gol!

- W Turcji zaliczyłeś już trzy kluby. Zacząłeś od Gaziantepsporu, potem był Karabukspor, a teraz Konyaspor. Na ile jesteś zadowolony z tureckiej części twojej kariery?
- Jestem bardzo zadowolony, ale mam nadzieję, że na tym nie koniec. Wierzę, że mogę się tu jeszcze pokazać z dobrej strony.

- W tym sezonie grasz wprawdzie regularnie, ale w lidze nie strzeliłeś jeszcze gola. Wciąż szukasz formy po wyleczeniu ciężkiej kontuzji?
- Coś w tym pewnie jest. Ten uraz zabrał mi rok, po takim czasie ciężko się wraca do najlepszej formy. Ale dla mnie najważniejsze, że ta kontuzja to już historia i znów mogę robić to co kocham – wybiegać na murawę. Dziękuję Bogu za to, że znów gram. A bramki? Spokojnie, przyjdą. Pracuję na to.

- Co będzie po zakończeniu tego sezonu? Twój kontrakt kończy się latem…
- Nie wiem jeszcze co będzie ze mną po tym sezonie. Zresztą, planowanie przyszłośći teraz nie jest najważniejsze. W tym momencie liczy się tylko to, żeby jak najlepiej zakończyć sezon z Konyasporem. Zajmujemy dobre, piąte miejsce i byłoby super wywalczyć przepustkę do europejskich pucharów. (Konyaspor traci dwa punkty do czwartego Trabzonsporu, w Turcji do pucharów awansują cztery drużyny - przyp. PK).

- A wyobrażasz sobie powrót do Lechii? Wielu kibiców tego klubu wspomina cię z ogromnym sentymentem.
- Dlaczego nie? Choć oczywiście teraz koncentruję się na bieżącym sezonie. Ale dla mnie Lechia jest jak rodzina. Powrót do Lechii byłby więc jak powrót do domu. A kto by nie chciał wrócić do domu? Zobaczymy co przyszłość przyniesie.

- Chciałbyś coś przekazać kibicom Lechii?
- Tak. Korzystając z okazji, chciałbym Wam podziękować, że przyjęliście mnie jak swojego, że „zaadaptowaliście” mnie do swojej rodziny. Niech Bóg wam przyzna mistrzostwo Polski i miejmy wszyscy nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Przekazuję wyrazy mojej wielkiej miłości dla zielono-białej rodziny.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze