Adam Matysek – bo o niego chodzi – na czele Górnika stał od połowy lutego. Tego samego dnia na czele pionu sportowego w zabrzańskim klubie – w roli dyrektora – stanął Łukasz Milik. Wydawało się, że ich obecność na tych stanowiskach – uzupełniona doświadczeniem Jana Urbana na trenerskiej ławce – gwarantuje stabilność w szatni i działaczowskich gabinetach na długi czas.
Tymczasem z końcem listopada trzymiesięczne wypowiedzenie złożył Milik. Matysek – były świetny bramkarz, reprezentant Polski – wytrwał na posterunku ledwie kilka dni dłużej. O złożonej przez niego dymisji jako pierwszy poinformował Rafał Musioł z Dziennika Zachodniego, kilkadziesiąt minut później jego informacje potwierdziły oficjalnie klubowe służby medialne.
Adam Matysek o przyczynach swej decyzji mówić nie chciał. W ostatnich kilku tygodniach znalazł się on w ogniu krytyki, związanej m.in. z poślizgami w regulowaniu wypłat dla zawodników oraz brakiem planów uczczenia wspomnianego na wstępie 75-lecia klubu; kibice mają pretensje o to, że głównym punktem obchodów będzie… ligowy mecz z Wartą (15 grudnia).
Problemy finansowo-organizacyjne Górnika nie są nowością. Nowością jest za to podjęta parę tygodni temu przez miejskich radnych (właścicielem większościowym klubu jest gmina Zabrze) uchwała o zgodzie na rozpoczęcie procesu prywatyzacyjnego. Otwiera ona drogę do rozmów o sprzedaży klubu prywatnemu inwestorowi.
Wśród potencjalnych inwestorów jest m.in. niemiecki biznesmen polskiego pochodzenia, związany z Lukasem Podolskim. Mistrz świata z 2014 roku, przez kilka tygodni leczący kontuzję, wrócił przed tygodniem na murawę. I zadeklarował – wbrew krążącym spekulacjom – że gotów jest wypełnić kontrakt wiążący go z Górnikiem do końca czerwca 2025.
Listen on Spreaker.