"Super Express": - Kilka dni temu, w ligowym meczu PAOK-u, strzeliłeś gola 80 sekund po wejściu na boisko. W środę w Pucharze Grecji trafiłeś dopiero po czterech minutach od wejścia. Dlaczego stałeś się tak powolny?
Aleksandar Prijović: - Było 1:1, chciałem trochę podkręcić dramaturgię, poczekać, dać szansę rywalowi. Ale szybko mnie wkurzyli, więc strzeliłem na 2:1 i wygraliśmy (śmiech). Wszystko super mi się tu układa. Ten gol po 80 sekundach był najszybszym w mojej karierze i pomógł zgarnąć trzy punkty. Ten na 2:1 dał wygraną w Pucharze Grecji. PAOK wygrał ostatnio bodaj osiem meczów z rzędu, z środka tabeli wskoczyliśmy na podium. Celem jest wicemistrzostwo i puchar.
- Urządziłeś się już w Salonikach?
- Tak. Mieszkam w najpiękniejszej części miasta, mam dom z dwoma basenami. Jeden na zewnątrz, drugi w środku. Każdego poranka, gdy się budzę, widzę z okien morze. Grzechem byłoby narzekać.
- Legia zaczyna rundę rewanżową meczem z Arką. Kto zdobędzie tytuł mistrza Polski?
- Oczywiście, że Legia. Weszła na poziom nieosiągalny dla innych polskich drużyn.
- Twoim następcą w tym klubie został Tomas Necid. Czego mu życzysz?
- Żeby strzelił dla Legii 100 goli. Ma dobre CV, wierzę, że wytrzyma presję i będzie kontynuował ostre strzelanie, które zaczęli Niko i Prijo.
- PAOK pewnie zagra w pucharach, Legia też. Chciałbyś, aby te drużyny wpadły na siebie?
- Wolałbym nie, bo zespoły, w których grałem, pozostają mi bliskie. Ale gdyby się zdarzyło, to nie miałbym wyjścia, musiałbym strzelić Legii gola (śmiech).
- Na Łazienkowskiej powitano by cię bardzo gorąco. Jedni kibice Legii na wspomnienie Prijovicia wciąż reagują pozytywnie, ale inni pokazują środkowy palec.
- No tak, ale mam wrażenie, że ci, którzy pokazują ten palec, to właśnie ci, którzy kochali mnie najbardziej. I dlatego boli ich moje odejście, co doskonale rozumiem. A podsumowując: gdyby doszło do takiego meczu, na pewno bym nie pękł. Lubię, gdy na trybunach jest gorąco. "Prijo" wtedy nie zawodzi. Jak w finale Pucharu Polski z Lechem, gdy mój gol dał Legii zwycięstwo.