"Super Express": - Co będzie pan robił w niedzielę o godz. 21?
Aleksandar Vuković: - Oczywiście, będę szalał z radości! Zdobycie tytułu w ostatniej kolejce przed własną publicznością będzie idealnym podsumowaniem sezonu, w którym klub obchodzi stulecie.
- Drużyna zapomniała już o porażce 0:2 z Lechią?
- Każda porażka mocno nas boli. Na szczęście nie ma zbyt dużo czasu na żale i rozmyślania, bo przed nami mecz z Pogonią. Ostatnio rozegraliśmy dwa mecze, które dla nas były finałami. Najpierw Puchar Polski z Lechem (1:0), potem z Piastem w lidze (4:0). Teraz czas na trzeci finał, z Pogonią.
- Tym razem chyba nie wyjdziecie w rezerwowym składzie, jak w Gdańsku?
- Każdy może mieć swoje zdanie na temat składu, w jakim tam zagraliśmy. Wiedzieliśmy, że jest duże prawdopodobieństwo, że to mecz z Pogonią będzie decydujący. Ale nawet jeśli zapewnilibyśmy sobie tytuł w meczu z Lechią, to i tak chcieliśmy wygrać z Pogonią, by udanie pożegnać sezon. Niektórzy potrzebowali odpoczynku, niektórzy byli zagrożeni kartką. Stąd takie decyzje trenera.
- Legia zagrała w tym sezonie 56 meczów, a wasz główny rywal do tytułu Piast – 37. To może być problem?
- Szczególnie końcówka sezonu jest bardzo intensywna i od dłuższego czasu Piast próbuje nas wyprzedzić, ale ciągle dajemy radę odpierać te ataki i wierzę, że w tym ostatnim meczu też nam się to uda. Te statystyki nie mają już żadnego znaczenia, przed nami jeden mecz, który musimy wygrać.
- Z Pogonią w tym sezonie nie było wam łatwo - jesienią 1:0, wiosną 0:0.
- To bardzo dobra drużyna, szczególnie może się podobać ich gra w obronie. Po rundzie zasadniczej mieli tylko 7 porażek, zaledwie jedną więcej niż my. Nie możemy jednak na nich patrzeć, bo wszystko zależy od nas. Mamy dobrą drużynę, gramy u siebie, dlatego w zespole panuje optymizm.
- Presja na Legii jest ogromna, wszyscy oczekują zdobycia tytułu na przypadające w tym roku stulecie klubu.
- Wielu ma błędne postrzeganie ligi, bo fakty są takie, że mistrzostwo dla Legii zawsze było trudnym zadaniem. Liczby nie kłamią, po stu latach nie mamy na koncie 50 mistrzostw, tylko 10. Wielu życzy nam potknięcia, dlatego mam nadzieję, że w niedzielę Warszawa będzie się cieszyć, a cała Polska płakać.