30 meczów, 37 zdobytych bramek, zaledwie o 4 więcej niż ostatni w tabeli Górnik Zabrze - tak prezentuje się dorobek strzelecki mistrzów Polski. Dla porównania najskuteczniejsza w lidze Legia ma... 21 goli zdobytych więcej.
- Dla Lecha to ogromny problem, brakuje tam typowego egzekutora - analizuje Juskowiak. - Nicki Bille Nielsen strzelił w ostatniej kolejce gola Górnikowi Łęczna, ale powinien wbić trzy. To nie jest typowy napastnik, biega po całym boisku i często brakuje go w polu karnym - mówi.
W kadrze są jeszcze Marcin Robak (33 l.), który z powodu kontuzji stawu skokowego ostatni mecz rozegrał pół roku temu, oraz powracający po kontuzji pleców Dawid Kownacki.
- Dawida żal najbardziej, bo w tym wieku powinien błyszczeć najjaśniej, a częściej leczy kontuzje. To typ napastnika, z którym obrońcy mają wiele problemów. Jest zdecydowany, umie odnaleźć się w polu karnym. W takich meczach jak z Legią często rodzą się wielkie kariery, a jeśli tylko Dawid będzie zdrowy, to powinien udźwignąć presję - przewiduje "Jusko".
Zobacz: Nemanja Nikolić: Jan Urban może zobaczyć moje bramki na YouTube
Srebrny medalista olimpijski z Barcelony zwraca uwagę także na inną rzecz.
- Kontuzje to normalna rzecz w piłce nożnej, gorzej, jeśli dotyczą one zawodników, którzy teoretycznie powinni być twardzi jak skała - zauważa i od razu wskazuje na przykłady Paulusa Arajuuriego i Macieja Wilusza. - Wielkie chłopy, a często się "sypią". Ostatnia formacja powinna być skałą, a w Lechu najczęściej leży ona na boisku. Obrońcy za łatwo dają się przewracać. Mimo problemów Juskowiak nie stawia Lecha na straconej pozycji w dzisiejszym meczu.
- Między topowymi drużynami w Polsce nie ma aż tak wielkich różnic. Lech walczy o europejskie puchary i spodziewam się dobrego, otwartego meczu. Bo remis nikogo nie zadowala - mówi były król strzelców ligi, którego spytaliśmy także o zdanie w sprawie zamieszania przy podziale tabeli. - Niezręcznie byłoby mi komentować zachowanie Lechii, ale zastanawia mnie inna rzecz. Wszyscy emocjonujemy się tym, co dzieje się w środku tabeli, zamiast obserwować walkę o mistrzostwo czy utrzymanie. Dzielenie punktów jest niesprawiedliwe i spowodowało, że zainteresowanie wokół ligi jest budowane sztucznie - kończy Juskowiak.